[K] Harrison 32C Vocal Intensity Processor

Ha, opłaca się być zapisanym tu i ówdzie do newslettera - w ten właśnie sposób wszedłem w posiadanie darmowej licencji na Harrison 32C Vocal Intensity Processor, wtyczkę w formacie AAX/VST. Skoro zatem nagrywam podcast i obrabiam głos, a trafia mi się wtyczka do - że zacytuję producenta - polepszenia jakości głosu śpiewanego lub mówionego (ang. enhance the quality of vocals or spoken voice), to dlaczego nie sprawdzić, jak się rzeczy mają?

Droga kręta i wyboista

Żeby jednak móc posłuchać, co wtyczka robi z głosem, musiałem pokonać szereg trudności. Najpierw trzeba było przejść przez stronę fundatora, wysłać do niego otrzymany w newsletterze kod, a potem poczekać, aż w kolejnym e-mailu dostanę inny kod. To z kolei był kod pozyskania licencji, więc musiałem wejść na kolejną stronę, wypełnić dane, wpisać wspomniany redeem code i zatwierdzić. Wtedy dostałem już e-maila od firmy Harrison z poleceniem pobrania wersji demo omawianej wtyczki. Pod wskazanym adresem był sklep, skąd za 0 dolarów musiałem "kupić" demo, żeby dostać w końcu link do pobrania instalatora...

To jednak jeszcze nie koniec, bo musiałem poczekać na kolejnego e-maila, tym razem już ze skomplikowanym numerem seryjnym i szczegółową instrukcją instalacji - okazuje się bowiem, że wtyczka przy pierwszym uruchomieniu poprosi o numer, po czym jeszcze "ściągnie" wygenerowany klucz i zapisze go w folderze użytkownika w postaci pliku tekstowego. Uff.

Na szczęście wszystko się powiodło, ale kiedy sobie pomyślę, na ilu etapach można tutaj zostać zatrzymanym np. przez awarię serwera czy niedostępność internetu, to... Zdecydowanie wolę, gdy wtyczka jest do pobrania bezpośrednio ze strony producenta i co najwyżej trzeba w niej wkleić numer seryjny - no, ale wiadomo, jeśli coś jest "za darmo", to trzeba swój adres e-mail zostawić pośrednikom (dobrze jest mieć specjalny, tylko do tego celu).

Wtyczka

Wracając do wtyczki - z instalacją nie było problemów, z aktywacją także, więc wrzuciłem szybko na ścieżkę w Reaperze nagrany wcześniej ślad i zacząłem eksperymenty, cóż to Vocal Intensity Processor wyprawia z głosem ludzkim.

Żeby się nie rozwlekać, wtyczka jest połączeniem kilku efektów: dwóch filtrów (górno- i dolnoprzepustowego), kompresora, limitera i czegoś w rodzaju korektora.

Możemy zatem obciąć niskie i/lub wysokie częstotliwości, jeśli w sygnale znajdują się tam jakieś niepotrzebne czy przeszkadzające artefakty. Przyciskami Bright i Bump aplikuje się wspomniany wcześniej "korektor", który wzmacnia odpowiednio górną i dolną granicę ustaloną filtrami. Piszę "korektor" w cudzysłowie, bo niby chodzi o podbicie częstotliwości, ale działanie bardziej przypomina parę pasmowych kompresorów z dodatkiem saturacji. Nie mamy nad nimi żadnej kontroli poza włączeniem i wyłączeniem - wpływamy na nie jedynie położeniem filtrów, a słychać ich działanie nawet wówczas, gdy pokrętło Intensity jest wyzerowane.

No i właśnie - na koniec zostawiłem sobie główne pokrętło, czyli Intensity, wyskalowane w decybelach. W jednej kontrolce zintegrowano kompresor oraz limiter, więc im większą wartość tutaj ustawimy, tym bardziej sygnał będzie kompresowany, a że jednocześnie jest także podbijany, to dostajemy coraz głośniejszy sygnał. Wewnętrzny limiter blokuje ewentualne przesterowania i nie pozwala głosowi przekroczyć -1,5dB.

Wielka szkoda, że nie pomyślano o automatycznej kompensacji głośności, bo zdecydowanie łatwiej ocenić wtedy wpływ działania wtyczki na brzmienie, zwłaszcza jeśli jest to wpływ samej kompresji.

Hmm

Mam mieszane uczucia co do tej wtyczki. Bo z jednej strony faktycznie działa, tzn. filtrami można sobie odciąć niechciane częstotliwości, gałką Intensity wzmocnić cały sygnał bez ryzyka przesterowania, ale to w zasadzie tyle. Przycisków Bump i Bright lepiej nie aktywować - sprawdziłem nagrania z różnych mikrofonów, w tym z SM7B i przyciski te działały zbyt mocno, przejaskrawiając brzmienie (Bright) czy sprawiając, że było ono dudniące (Bump). W sumie najlepsze efekty uzyskałem, stosując wyłącznie filtr górnoprzepustowy i zwiększając Intensity, czyli tak naprawdę stosując Vocal Intensity Processor jako kompresor z wbudowanym limiterem.

Podsumowując, wtyczka faktycznie służy do "intensyfikacji" brzmienia głosu, jednak na pewno nie może być jedyną wtyczką zaaplikowaną do sygnału. Szkoda, że producent nie dorzucił tu bramki szumów (czy ekspandera) i de-essera - wtedy faktycznie miałoby to jakiś sens jako coś w rodzaju channel stripa.

W obecnej postaci należy traktować tę wtyczkę jako prosty kompresor z limiterem i filtrami. Normalnie - jeśli wierzyć cenom w sklepach internetowych - kosztuje ona około 90 dolarów (!), obecnie zaś jest przeceniona na 9 dolarów (i pewnie z powodu tej przeceny doczekałem się prezentu). Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, czy jest warta nawet tej obniżonej ceny, bo 90 dolarów - w mojej opinii - raczej nie.

Komentarze