[K] Sonible-Focusrite Balancer
Jestem regularnym użytkownikiem wtyczek firmy Sonible, przede wszystkim smart:EQ3, ale i smart:comp. Jakiś czas temu sprawdzałem też wtyczki firmy Focusrite z pakietu FAST Bundle i wydały mi się dziwnie podobne do tych "smartowych" pod względem filozofii działania. Tak samo mają one nowoczesny interfejs użytkownika, dobrze brzmią, upraszczają sterowanie, a do tego mają funkcje "uczenia się", czyli wykorzystują różne algorytmy i uczenie maszynowe, aby "inteligentnie" podpowiadać użytkownikowi.
Być może te podobieństwa nie są przypadkowe i obie firmy współpracują już od pewnego czasu, bo właśnie można było przez jeden dzień otrzymać za darmo ich wspólną wtyczkę - Balancer. Jak łatwo się domyślić, jest to coś w rodzaju bardzo popularnych ostatnio "inteligentnych" procesorów polepszających brzmienie bez nadmiernego angażowania działań użytkownika. Mieliśmy już OEK Sound Soothe, mieliśmy Gullfossa, mieliśmy asystenta w iZotope Ozone - wszystkie one jednak miały jakiś zbiór parametrów, którymi mogliśmy wpływać na efekty działania. Balancerowi dużo bliżej do wtyczek firmy Waves z serii One Knob...
Jeden suwak
Tak, tak - wtyczka dysponuje zaledwie jednym suwakiem, nazwanym tu Intensity, który - jak łatwo przewidzieć - steruje intensywnością stosowanego efektu. Działanie wtyczki jest jednak troszkę bardziej złożone - po pierwsze, wybieramy profil, zbliżony do przetwarzanego sygnału, na przykład męski wokal. Potem włączamy odtwarzanie materiału i klikamy na przycisk Learn (ewentualnie Re-learn, jeśli to już któryś z kolei cykl). Przypomina to trochę korzystanie z wtyczek odszumiających, które muszą sobie zbudować profil szumu, zanim zaczną ten szum usuwać. Balancer także buduje sobie profil naszego dźwięku, po czym zgodnie z wybranym przez nas schematem, dopasowuje go do "ideału", aplikując przede wszystkim dynamiczną korekcję (tak na ucho sądząc - dokumentacja wspomina tylko enigmatycznie o "krzywej filtrującej").
Po zakończeniu "nauki" wtyczka po prostu zaczyna przetwarzać nasz sygnał. Możemy jeszcze wpłynąć na jej działanie, zaznaczając oczekiwany charakter dźwięku - czy ma być ciepły (Warm - czyli przesunięty w stronę niskich częstotliwości), neutralny czy też jasny (Bright - z uwypukleniem wysokich częstotliwości). I to tyle.
No i na co to komu?
Balancer nie jest wtyczką, której należy używać ZAMIAST normalnej korekcji. To raczej narzędzie do ostatecznego "szlifu", gdy już wszystko w nagraniu jest na swoim miejscu, a my chcemy dodać trochę "czegoś". U mnie do tej pory świetnie się w tej roli sprawdzał Gullfoss, którym można bardzo ładnie wykończyć brzmienie. I raczej Gullfoss pozostanie w swojej roli, bo po prostu działa bardziej przewidywalnie. Z rozwiązaniami w rodzaju "smart" jest ten kłopot, że każde niemal użycie przycisku Learn może przynieść zaskakująco różne efekty, zwłaszcza jeśli do uczenia używamy różnych fragmentów nagrania. Czasem rezultat zadziwia, czasem - wręcz przeciwnie, każe natychmiast zacząć "naukę" od nowa. Ot, trochę taka zabawa dla ciekawskich, leniwych czy w czepku urodzonych.
Nie chcę jednak tak do końca deprecjonować osiągnięć programistów na polu automatycznego "ulepszania" brzmienia, bo często efekty są naprawdę imponujące. Myślę, że koniec końców faktycznie duża część nagrań będzie przetwarzana (a może nawet wytwarzana?) przez sztuczną inteligencję, jakkolwiek by jej nie definiować. Można prychać z niesmakiem, ale realizatorzy dźwięku właśnie to robią - słuchają i regulują różne narzędzia, aby osiągnąć zgodność nagrania z pewnym wzorcem, który mają w głowie i w uszach. Na razie jeszcze nie do końca potrafimy te wzorce zdefiniować, nazwać i przenieść na grunt cyfrowy, ale kolejne bastiony padają i w praktycznych testach już teraz większość osób nie jest w stanie rozpoznać, czy obróbkę (np. mastering) przeprowadził człowiek czy też specjalizowane oprogramowanie.
Używać albo i nie
Balancera zatem użyć można, nawet z bardzo dobrym rezultatem, jednak bardzo przestrzegałbym przed nim osoby początkujące, dopiero uczące się obróbki. Zgoda, w większości wypadków uzyskacie za jego pomocą niezłe wyniki, ale jeśli nie - trzeba będzie klikać w Learn aż do skutku. A przy okazji kompletnie niczego się nie nauczycie.
Podsumowując - wydaje mi się, że jest to narzędzie albo dla totalnych laików, którzy nie chcą i nie zamierzają się uczyć obróbki, albo dla osób zaawansowanych, które użyją go jak lekkiej przyprawy. Tych pierwszych jednak ostrzegę - Balancer nie załatwi wszystkiego. Nadal pozostanie sprawa kompresji, usuwania sybilantów, odszumiania i tak dalej. To taki automatyczny korektor - tylko tyle i aż tyle.
Ale wypróbować można, dlaczego by nie?
Komentarze
Prześlij komentarz