Nagrywanie MIDI w Androidzie

Przyznaję, że jestem leniwy. Dlatego ogarnia mnie obezwładniające zniechęcenie, gdy - mając jakiś muzyczny pomysł - muszę włączyć peceta, zalogować się, uruchomić program DAW, utworzyć projekt i dopiero zasiąść do klawiatury. Zdecydowanie wolałbym po prostu włączyć instrument i po uruchomieniu nagrywania, po prostu grać. Niestety, mój Korg SP-250 nie ma wbudowanego sekwencera, a z niego właśnie najchętniej chciałbym korzystać. Jakiś czas temu szukałem jakichś sprzętowych sekwencerów, ale okazuje się, że jak każdy sprzęt vintage, "klasyczne" modele mają jakieś chore ceny.

A potem przeczytałem w jakimś wywiadzie w Estradzie i Studio bodajże wyznanie pewnego muzyka, że wykorzystuje smartfona, do którego podłącza klawiaturę i w ten sposób rejestruje swoją muzykę. Że też sam na to nie wpadłem! Przecież faktycznie, współczesne smartfony to komputery mocą przewyższające mojego pierwszego peceta z Pentium II 233MHz! Zacząłem zatem zgłębiać temat.

Android, ech, Android...

Posiadacze "ajfonów" mają fajnie. Nie dosyć, że istnieją dla nich interfejsy MIDI korzystające z Bluetooth, to jeszcze mają mnóstwo doskonałego oprogramowania muzycznego, od GarageBand poczynając. Niestety, na Androidzie jest znacznie gorzej. Po pierwsze, klawiaturę muzyczną trzeba podpiąć przez USB (chyba, że są jakieś modele z wbudowanym Bluetooth, ale nic mi o nich nie wiadomo). Podpięcie zaś przez USB po pierwsze wymaga odpowiedniej wersji systemu, która wspiera tzw. USB host mode. Po drugie, trzeba zaopatrzyć się w przejściówkę MicroUSB -> USB (tzw. On-the-Go, OTG). Po trzecie, trzeba jeszcze zainwestować w adapter MIDI-USB. W moim przypadku na szczęście system spełniał wymagania, adapterów MIDI-USB mam nawet kilka, musiałem tylko zainwestować w przejściówkę OTG - na szczęście jest to koszt kilkunastu złotych z przesyłką.

Przejściówka USB OTG

Schody

Przejściówka doszła. Podłączyłem przez nią na szybko klawiaturę (tę od peceta) i napisałem testowego smsa do Siostry Be. Wszystko działało, więc można było pójść dalej. Podłączyłem więc adapter MIDI-USB do Korga, po czym wpiąłem do smarftona. Wszystko wyglądało dobrze, więc odpaliłem jeszcze FL Studio Mobile, które mam zainstalowane od dwóch lat, ale nigdy nie korzystałem. Trochę się namęczyłem, zanim udało się wreszcie coś nagrać z podłączonej klawiatury. Ale myśl o tym, że za każdym razem będę musiał najpierw przygotowywać sesję w FL Studio, zanim zacznę grać, spowodowało chęć znalezienia czegoś prostszego.

Ideałem byłaby aplikacja, którą po prostu uruchamiam, a ona ma już przygotowany do nagrywania ślad MIDI, więc tylko klikam przycisk nagrywania i od tego momentu skupiam się na klawiaturze muzycznej. Po sesji nagrywam efekt jako plik MIDI i wysyłam np. na Google Drive'a, skąd mogę go sobie pobrać, jak już siądę kiedyś do DAW w komputerze.

Niestety, szybko okazało się, że chyba na Androida takiego programu nie ma. Przetestowałem przynajmniej kilkanaście z nich i generalnie w miarę znośne są trzy: Cubasis, Audio Evolution Mobile oraz Caustic 3. Jest jeszcze wprawdzie obiecujący n-Track, ale darmowa wersja ma szereg ograniczeń, a alternatywą jest albo wersja Pro za 99zł, albo płacenie co miesiąc kilkunastozłotowego abonamentu. Cubasis, niestety, też jest płatny, nawet dla posiadaczy Cubase 10.5 Pro, ale za to ma najczytelniejszy interfejs użytkownika i nie narzuca się ze swoją złożonością. Na razie postawiłem na Audio Evolution Mobile (koszt 30zł) i na tym sobie działam, bo Caustic trochę mnie odstręcza interfejsem, koniecznością dodawania jednej z "maszyn dźwiękowych" oraz problemami z nagrywaniem, na które się natknąłem.

Audio Evolution Mobile

Caustic 3

Cubasis 3

Czy to jest dobre rozwiązanie?

Przyznam, że początkowo miałem wątpliwości, czy to wszystko ma sens. Ale okazuje się, że tak, to działa - kabelki mam na stałe podłączone do Korga, więc w razie pojawienia się pomysłu siadam, odpalam Audio Evolution Mobile, włączam instrument i jazda! Aplikacja spokojnie nagrywa nawet kilkunastominutowe sesje, a więcej mi nie potrzeba. Na koniec tylko muszę zapisać projekt i ewentualnie wysłać go do Google Drive'a (przyznam, że to jest obecnie najbardziej newralgiczny punkt pracy, a na razie nie chcę dawać uprawnień tej aplikacji do gmerania po moim dysku). Musiałbym poczytać, czy nie da się jakoś synchronizować jednego z androidowych folderów z Google Drive'em, wówczas zwykły zapis by wystarczył.

Jeśli macie tak jak ja, że zniechęca Was wizja uruchamiania całej maszynerii, wypróbujcie opisany sposób. Bo i po co się denerwować, skoro można po prostu zagrać?

Komentarze