Trudy i boje ze Spitfire Audio

Od razu ostrzegam, znowu będzie narzekanie. I to mocne. Ale co ja poradzę, kiedy dzieje się tak, jak się dzieje?... A zadziało się następująco: w niedzielę dziewczyny pojechały do kina, więc postanowiłem wykorzystać dwie godzinki na poprawienie drobnych rzeczy w dwóch utworach: "Klonach" i "Porannym walcu". Dosłownie 5-10 minut roboty w każdym z nich.

Niestety, po uruchomieniu Studio One i wczytaniu pierwszego projektu odtwarzanie zatrzymało się po pierwszych taktach. Studio One się "zamroziło", a potem padło. Kilka kolejnych prób zakończyło się tak samo, a DAW sugerował, że winny jest Kontakt. Po chwilowym wyłączeniu tej wtyczki problem wcale nie ustąpił, a wręcz eskalował - program zawieszał się już przy wczytywaniu projektu. Próba z nowym projektem naprowadziła mnie na trop - winna była biblioteka BBC Symphonic Orchestra - pokazała "Error 1" i domagała się naprawy. No, ok.

Odpaliłem aplikację Spitfire Audio, a tam faktycznie błędy. Obejrzałem przygotowany przez Spitfire filmik o radzeniu sobie z "Errorem 1", zrobiłem wszystko dokładnie według przepisu i lipa. Niby coś się pobrało, niby naprawa zakończyła się sukcesem, a biblioteka ciągle oflagowana jako uszkodzona, na domiar złego przestała pokazywać jakiekolwiek dostępne brzmienia. Spróbowałem jeszcze raz, tym razem naprawiając wersję Discover zamiast Core - znów lipa. Spróbowałem uruchomić aplikację z prawami administratora, spróbowałem podłączyć dysk do innego portu. Nic i nic. Aż w końcu dostałem komunikat, że - uwaga - przekroczyłem limit napraw i mam napisać do supportu. Było niedzielne południe, zgłoszenie do supportu było napisane od pół godziny.

Nic to - nie mogłem skorzystać z BBC, to sobie zaimportowałem wszystkie ścieżki do nowego projektu i przepisałem na bibliotekę Nucleus. Przy okazji wprowadziłem szereg mniejszych i większych zmian:

W poniedziałek o dziesiątej dotarł e-mail z supportu. Winny jestem ja sam, bo widocznie przepinam dysk między komputerami albo (o zgrozo!) pożyczam go kolegom. I jedyna rada to link do FAQ czy forum, gdzie opisano, jak zrobić to, co opisałem w zgłoszeniu jako sprawdzone i niedziałające. No, to się zdenerwowałem. To ma być support? Tak wygląda pomoc? No i napisałem parę cierpkich słów, na co pan supporter zauważył tylko, że mu przykro, że jestem sfrustrowany i podrzucił dwa dalsze linki z FAQ/forum (które notabene czytałem jeszcze w niedzielę, także nie pomogły).

Po kolejnym e-mailu dostałem informację, że mam sobie przeinstalować wszystko od zera. Rzecz jasna, nic to nie dało. Dopiero różne manewry typu ustawianie lokacji, edycja pliku spitfire.properties i czary-mary z dyskiem wreszcie poskutkowały tym, że dało się pobrać presety i brzmienia, i plugin wreszcie odpalił i zabrzmiał zarówno w Reaperze, jak i w Studio One. Program zarządzający Spitfire Audio, niestety, ciągle flaguje bibliotekę jako uszkodzoną (chociaż Discover się naprawiła).

O co chodzi?

Przede wszystkim boli mnie podejście do klienta wcale nie tak tanich bibliotek orkiestrowych. Link do FAQ i zrzucenie winy na użytkownika, łącznie z sugerowaniem mu piractwa to nie jest coś, czego bym oczekiwał od rynkowego potentata. Dalsza wymiana e-maili też nie przyniosła poprawy i w zasadzie problem rozwiązałem sam (albo on sam się rozwiązał przez przypadek). Nie znam ani przyczyny, ani nie potrafię przewidzieć chwili następnego wystąpienia.

Jakże różni się to od postawy takich firm, jak OEK Sound czy Spectrasonics! Tam było zainteresowanie, tam było zbieranie informacji, próba ustalenia przyczyny problemu, w końcu "prywatna poprawka" do przetestowania, czy rozwiązuje ona problem. Tutaj "Error 1" nie tylko nie został przez te wszystkie miesiące rozwiązany, ale firma wolała przeznaczyć czas na nagranie filmiku omawiającego proces ominięcia błędu (bez informacji o limicie, rzecz jasna, bo i po co kogoś o tym informować). Istnienie filmiku tylko potwierdza, że zgłoszenia z "Error 1" musiały się pojawiać naprawdę często. Zamiast wbudować we własny software cokolwiek: logowanie, zrzucanie dumpów, gromadzenie informacji o samej instalacji... Nie zrobiono nic i nadal nie robi się nic. To problem typu "niezdobyta góra" - obchodzi się go.

Jak emocje trochę opadły, napisałem o tym do Spitfire - to znaczy, jak ja bym widział nie tylko obsługę tego zgłoszenia, ale w ogóle sposób wykrycia, dlaczego "Error 1" ciągle się pojawia. Zobaczymy, czy coś to da - "nie wiem, choć się domyślam" (jak mawia Pan Tadeusz Sznuk).

Dopisek z 7 sierpnia 2021: dostałem e-maila, tym razem od niejakiego Angusa (wcześniej pisał Dominic). Oczywiście, było mu bardzo przykro, że tak wyszło, przyznał niechętnie, że faktycznie na NIEKTÓRYCH konfiguracjach MOŻE nadal występować "Error 1", ale właśnie są w trakcie pisania zupełnie nowej aplikacji zarządzającej, która ma sobie niby radzić z wszystkimi tego typu sytuacjami. Cóż, pożyjemy, zobaczymy, czy Spitfire odbuduje zaufanie...

Komentarze