[K] Techivation T-Compressor M
W grudniu firma Techivation wywołała małą burzę w świecie swoich klientów - użytkowników. Otóż pojawił się wówczas T-Compressor M w LIMITOWANEJ do 5000 sztuk licencji. Nie będę całości teraz odgrzebywał, jeśli ktoś chce, poczyta sobie odpowiedni wątek na forum, który to wątek kończy się ostatecznie przeprosinami firmy. A po upływie półtora miesiąca od premiery wtyczki otrzymałem licencję na T-Compressor M zupełnie za darmo...
O co ten szum?
O wersji podstawowej już pisałem, więc tym razem skupię się na różnicach. A różnica jest taka, że wersja M jest, no... ręcznie sterowana. O ile w wersji "podstawowej" T-Compressor działał półautomatycznie, bazując na wybranym "charakterze" kompresji (Clean, Cripsy, Warm, Thick) oraz dużym pokrętle ustalającym "ilość" kompresji, to tutaj już mamy do czynienia z zupełnie normalnym kompresorem.
Wybór "charakteru" kompresji pozostał, ale teraz to my dobieramy czas ataku, czas release, wielkość kompresji w postaci parametru ratio, stromość kolana kompresji, zaś duże pokrętło definiuje próg zadziałania kompresji, threshold.
Pozostawiono za to tę najbardziej unikalną cechę T-Compressora, czyli możliwość zdefiniowania tak naprawdę do trzech kompresorów i ustawienia ich równolegle lub szeregowo. Jeśli ktoś potrzebuje takiej właśnie konfiguracji, to T-Compressor jest bardzo dobrym wyborem - a jeśli tego nie potrzebujemy, to warto przejrzeć i przesłuchać listę presetów, bo są tu też takie, które ustawiają od razu tych wiele kompresorów i dają popróbować, jak całość zabrzmi na naszym sygnale. Do bezpośredniego zastosowania może niezbyt się nadaje, ale może naprowadzi to nas na trop własnej konfiguracji?
Okno wersji M, widoczne kontrolki parametrów do ręcznego ustawiania
... i dla porównania, "zwykły" T-Compressor
O interfejsie użytkownika nie będę się rozpisywał, bo jest niemal identyczny jak w "podstawowej" wersji, a nawet gdyby nie był, to przełączników jest tyle, co kot napłakał, więc raczej nikt, kto w ogóle kiedykolwiek używał kompresora, nie powinien czuć się zagubiony.
Brak dylematu
Obecnie T-Compressora M kupić już nie sposób (w tym Techivation dotrzymało słowa), więc o opłacalności zakupu nie będę się wypowiadał. Niemniej, jeśli mamy zwykły T-Compressor, to istnieje szansa, że z jakiejś okazji po prostu dostaniemy wersję M tak, jak ja dostałem ją dwa dni temu. Czy zatem warto kupować T-Compressor? Za 49 dolarów - nie jestem pewien. Szczerze mówiąc, przez ostatni rok dużo częściej używałem kompresora Klanghelm MJUC, kosztującego w pełnej wersji 24 dolary, a posiadającego jeszcze uproszczoną wersję darmową. Szukającym dobrego kompresora poleciłbym też TDR Molotok od Tokyo Dawn Records lub bardzo bogatą paletę kompresorów od firmy Waves, jeśli ktoś trawi jej rozwiązania. Kompresorów dobrych, a niedrogich jest naprawdę dużo - wystarczy choćby przejrzeć listę proponowaną przez Analog Obsession.
W tym kontekście T-Compressor już nie błyszczy tak mocno - o ile nie potrzebujemy jego unikalnej funkcji łączenia do trzech różnie ustawionych kompresorów, to można tych niemal pięćdziesiąt dolarów spożytkować lepiej.
Komentarze
Prześlij komentarz