[S] Rejestrator Zoom F6

Ponad rok temu trafił do mnie Zoom F3 i stał się - nie waham się tego napisać - jednym z najważniejszych elementów mojego wyposażenia audio. Prostota, niezawodność, pancerność, wygoda użycia - wszystkie te cechy są obecne w F3 i naprawdę uwielbiam z niego korzystać. To maluszek, ale charakterny.

Z kolei SoundDevices MixPre6 to zupełnie inna bajka - dość delikatny, wielokanałowy, kapryśny pod względem zasilania i sterowany dotykowym ekranem, w teren jeździ zdecydowanie rzadziej. Jakoś nie mogę się przemóc, żeby go wrzucać do plecaka - a przynajmniej było tak do momentu, gdy miałem przytwierdzony do MixPre wielki i ciężki power-bank. Być może zmieni się to teraz, po zdobyciu koszyka na akumulatory NP-F, ale z drugiej strony, teraz mam też... Zooma F6.

Cóż to za stwór?

Ten przydługi wstęp miał w pewnym sensie uzasadnić celowość testowania F6. Z jednej strony - pancerny, ale ograniczony F3, z drugiej - potężny, ale stosunkowo delikatny MixPre. F6 jest w pewnym sensie połączeniem obu tych rejestratorów. Zwarta i pancerna obudowa zawiera solidny, sześciokanałowy rejestrator z bardzo dobrymi przedwzmacniaczami. Lubię sprzęt odporny i po prostu działający - i takim wydawał mi się F6. Czy spełnia pokładane w nim nadzieje?

Pudło jest duże, ale zawiera w sumie niewiele

Przyznam, że po rozpakowaniu słusznych rozmiarów pudła zdziwiłem się stosunkowo niewielkimi gabarytami rejestratora. Za to już od samego początku wzbudził on we mnie bardzo podobne odczucia jak F3 - bardzo zwarta, masywna obudowa obiecuje dużą odporność i dobre przystosowanie do pracy w terenie, zaś metalowe szyny umożliwiają mocowanie pasami lub bezpieczne odstawienie na płaską powierzchnię bez rysowania spodu urządzenia. Malutki ekran nie pożera energii, a jest przy okazji dużo czytelniejszy niż odpowiednik w F3, zaś do sterowania używa się przycisków, a nie dotyku. No i w odróżnieniu od MixPre, tutaj każde wejście ma zarówno swoje gniazdo XLR, jak i gałeczkę (przypomnę - w MixPre wejścia 5/6 są dostępne w postaci stereofonicznego gniazdka mini-jack i nie mają gałki do sterowania).

Jam jest F6, Zoom F6

Jeśli chodzi o aspekty techniczne, to dostępny jest tutaj, rzecz jasna, format 32-bitowy, zaś przedwzmacniacze oferują wzmocnienie 75dB przy szumie własnym na poziomie -127dBu. To ciut gorzej, niż w MixPre (76dB i -128dBu), ale naprawdę nie sądzę, by komukolwiek te różnice sprawiły problem.

Różnica w wielkości między F6 a F3 istnieje, ale nie jest aż tak duża, jak się spodziewałem

Wspomniałem o gniazdach XLR i tak jest w istocie - podobnie jak F3, także F6 ma wyłącznie wejścia XLR, bez możliwości podpięcia wtyków TRS (tutaj przewagę ma MixPre6). Reszta gniazd (słuchawkowe, wyjściowe i timecode) to już standardowe mini-jack. No, i do komunikacji z komputerem (oraz do alternatywnego zasilania) udostępniono gniazdo USB-C.

Zasilanie

Zżymałem się na zasilanie MixPre, w końcu nawet napisałem o tym osobny post. Nie da się ukryć, że SoundDevices ma w nosie użytkowników, nie dostarczając w standardzie odpowiedniego sposobu zasilania urządzenia w terenie. Zoom poszedł zupełnie inną ścieżką. F6 "z marszu" potrafi korzystać z czterech ogniw AA, nie potrzeba do tego żadnego specjalnego przyczepianego adaptera (owszem, ogniwa wkłada się do specjalnego koszyka, ale koszyk ten jest ukryty pod solidnie przykręcaną pokrywą). Więcej, tylna ścianka F6 to miejsce, gdzie można - również bezpośrednio - podłączyć akumulator NP-F. Ot, tak, po prostu, bez płacenia kilkuset złotych producentowi za kawałek tworzywa sztucznego, który by to umożliwił.

Akumulator NP-F już na miejscu!

Dzięki takiemu rozwiązaniu od razu mogłem wykorzystać obie opcje. F6, jak każdy nowoczesny sprzęt, w pełni korzysta z litowo-jonowych ogniw AA, więc mając cztery takie ogniwa w środku i dodatkowo akumulator NP-F podłączony z tyłu rejestratora, nie musimy się bać wypraw w teren. A zawsze jeszcze możemy się ratować power-bankiem, bo i przez gniazdo USB-C da się zasilać F6.

Widok z lotu ptaka

Jeśli ktoś jest zainteresowany czasami pracy, to... są długie. Szczerze mówiąc, tak długie, że początkowo nie chciało mi się nawet ich dokładnie mierzyć, bo nawet najzwyklejsze akumulatorki AA, czyli czarne Eneloopy Pro wystarczyły, by dwa mikrofony zasilane phantomem nagrywać przez 8 godzin! Pojedynczy akumulator NP-F 570 o pojemności 2600mAh, który w MixPre wystarcza na 3,5h, w F6 dał radę nagrywać przez 10,5h. Z kolei cztery akumulatory AA litowo-jonowe XTAR nagrywały przy tej samej konfiguracji przez aż 11,5h! Zdecydowanie F6 ekonomiczniej dysponuje energią niż MixPre, co w warunkach polowych może mieć kluczowe znaczenie.

Możliwości

Rejestrator ma sześć wejść XLR z możliwością podania zasilania phantom, więc niestraszne mu ani mikrofony pojemnościowe, ani dynamiczne - te ostatnie zwłaszcza dzięki dużemu wzmocnieniu i niskim szumom własnym. Surowe nagranie z Shure SM7B brzmi następująco:

Surowe nagranie Shure SM7B rejestratorem Zoom F6, POBIERZ


Osoby zainteresowane przesłuchaniem nagrań terenowych zapraszam na mój profil freesound.org, gdzie można znaleźć pliki z frazą ZOOMF6 w nazwie.

Rzecz jasna, każde wejście rejestrowane jest niezależnie - piszę "wejście", bo można także wprowadzać do urządzenia sygnał liniowy, tyle że trzeba posłużyć się wtykiem XLR zamiast "tradycyjnego" TRS. Co ciekawe, kiedy ustawiamy parametry pracy rejestratora, oprócz 32 bitów zmiennoprzecinkowych nadal możemy wybrać 16 czy 24 bity, a nawet więcej - można nagrywać w trybie Dual, czyli jednocześnie w 16/24 i w 32 bitach. Liczba rejestrowanych śladów wówczas podwaja się, bo każde wejście jest zapisywane do dwóch śladów.

Widok na gniazda z jednej strony...

Tutaj po prostu MUSZĘ wspomnieć o tym, jak rozwiązano sprawę plików. Otóż - zrobiono to najlepiej chyba, jak się da. Zapis można prowadzić albo do wielościeżkowych plików wav (czyli tak jak w MixPre czy RødeCasterze 1), ale można przełączyć się też w tryb "pojedynczych" plików, czyli poszczególne wejścia są zapisywane do osobnych plików (jak w RødeCasterze 2 czy Zoomie Podtraku P4). Powiem więcej - Zoom dał nawet możliwość wyłączenia tworzenia pliku dla stereofonicznej sumy. Można ją sobie nagrywać, ale NIE TRZEBA. Nareszcie!

...i z drugiej strony...

W kwestii możliwości należy też wspomnieć o sporych możliwościach routingu - konfigurować można zarówno wyjście słuchawkowe, jak i wyjście liniowe. A i to jeszcze nie wszystko - da się konfigurować także połączenia między kanałami i np. wskazać, że wejście 1 i 4 tworzą parę stereo albo wejścia 1-4 nagrywają sygnał ambisoniczny.

...od frontu...

Zoom F6 poważnie potraktował także kwestię timecode'u - mamy tu osobne gniazdo mini-jack, służące zarówno do wyprowadzenia, jak i wprowadzenia timecode'u do urządzenia. Przyznam, że już przy okazji testów MixPre zacząłem się sprawą interesować, bo coraz częściej nagrywam przynajmniej dwoma rejestratorami i chętnie poćwiczyłbym automatyczną synchronizację takich nagrań. Być może napiszę coś w niedalekiej przyszłości na ten temat, ale pewnie dopiero po tym, jak zdobędę jakiś generator timecode'u działający przez bluetooth, bo i Zoom F3, i Tascam X8 synchronizują się tylko bezprzewodowo. Za to z powodzeniem zsynchronizowałem zegary MixPre i F6.

...i od tyłu (tutaj widok bez akumulatora NP-F, który normalnie zakrywa gniazdo karty SD)

Na koniec dodam, że F6 został zaopatrzony przez producenta także w... automikser! I to zupełnie za darmo, tzn. w cenie rejestratora - niczego nie trzeba kupować osobno. Po prostu włączamy funkcję automiksu dla wybranych kanałów i tyle. Nie działa to może aż tak skutecznie jak w MixPre, ale i tak jest lepiej niż bez tej funkcji, jeśli nagrywamy rozmowę.

Ergonomia

I tu się zbliżam do najbardziej chyba kontrowersyjnego obszaru - wygody korzystania. W przypadku MixPre narzekałem trochę na dotykowy, malutki ekranik, ale jednak w praktyce okazało się, że nie taki diabeł straszny i obecnie bardzo chwalę sobie wygodę korzystania z tego urządzenia. Z kolei F6 to tak zwana "stara szkoła" - gałki i guziczki. Oznacza to, że jest... różnie. Ogólnie, kiedy już sobie wszystko poustawiamy, jest dużo wygodniej niż w MixPre, bo w zasadzie nie trzeba nawet wchodzić do menu - uruchamiamy, podłączamy mikrofony, włączamy kanały do nagrywania i... nagrywamy. Ale jeśli musimy coś zmienić, choćby wyłączyć phantoma, to już czeka nas klikanie na małe guziczki i zerkanie między palcami na mały (choć czytelny) ekranik. Nawigowanie po menu jest - szczególnie początkowo - bardzo upierdliwe, czyli powtarza się sytuacja z początków pracy z F3...

Mały ekranik, małe przyciski - ale wszystko jest do opanowania!

Za jedno firmę Zoom muszę pochwalić, choć początkowo zjeżyłem się na wybrane rozwiązanie. Chodzi o "uzbrajanie" ścieżki do nagrywania. W MixPre robi się to w menu danego kanału, gdzie trzeba wejść i zaznaczyć odpowiednią opcję - nic dziwnego, ze zdarzało mi się o tym... zapomnieć i nagrywać sygnał niby dwoma mikrofonami, a po fakcie okazywało się (tzn. okazało dwa razy, potem zacząłem bardziej uważać), że na karcie są dane tylko z jednego mikrofonu (na szczęście dzięki "obowiązkowemu" nagrywaniu miksu, dało się sesje uratować, bo tam nagrywa się sygnał także z nieuzbrojonych kanałów).

W F6, żeby nagrać dany kanał, trzeba go... włączyć. Jeśli ktoś pamięta stare odbiorniki radiowe, być może kojarzy, że często włączało się je w ten sposób, że przekręcało się gałkę głośności, aż "pstryknęła" - radio się włączyło, a dalsze pokręcanie zwiększało głośność. Tu jest identycznie - pstrykamy gałeczką danego kanału, zapala się czerwona dioda, a my - pokręcając dalej gałką - ustalamy poziom wejściowy kanału. I taki kanał będzie nagrywany. Jeśli "wyłączymy" go gałeczką, zgaśnie czerwona dioda i dane nie będą rejestrowane. Ma to dwa plusy - świadomie włączamy te kanały, które są potrzebne w danej sesji oraz ustawiamy od razu odpowiedni poziom. Przynajmniej ja odbieram to jako zaletę - dopóki nie włączymy kanału, nie słyszymy go w słuchawkach, więc jeśli tylko monitorujemy nagranie, nigdy nie dojdzie do sytuacji, gdy nagrywamy sygnał, a na karcie nie pojawią się dane, bo kanał nie był "uzbrojony" do nagrywania. Być może dla kogoś jest ważne, by słyszeć w słuchawkach jakieś wejście, a go nie nagrywać - tutaj się nie da czegoś takiego uzyskać, a przynajmniej nie znalazłem takiej możliwości.

W terenie

Zoom F6 to typowy rejestrator "do torby" albo "na statyw". Waży ponad pół kilo i ze względu na pękaty kształt oraz brak wbudowanych mikrofonów nie ma sensu dźwigać go w ręku. Znów odniosę się do modelu F3, bo także F6 ma metalowe belki, dzięki którym można go mocować np. do gałęzi drzewa czy booma za pomocą jakiegoś mocnego pasa.

Rejestrator ma od spodu gniazdo 1/4" do zamocowania na statywie, choć przyznam, że jest ono umieszczone dość nieszczęśliwie, bo raz, że mocno wysunięto je do przodu, a dwa, że po zamocowaniu np. płytki od szybkozłączki, trzeba ją za każdym razem odkręcać, kiedy chcemy naładować ogniwa AA.

Taką płytkę można przykręcić do górnej ścianki i już da się zamocować coś z gwintem 1/4"

Chwaliłem MixPre za śrubę 1/4" na górnej ściance - tej wprawdzie F6 nie ma, ale producent dorzucił w firmowym komplecie specjalną płytkę, dokręcaną do górnej ścianki, która taką śrubę dodaje, więc chętni bez problemu dokręcą do F6 aparat czy kamerę (albo uchwyt na power-bank).

A tak wygląda F6 z dokręconą płytką

Elastyczne i dostępne od razu po zakupie opcje zasilania (AA, NP-F i USB-C) sprawiają, że nie ma problemów z użyciem F6 w terenie.

Wady

Nie może być tak, że urządzenie jest pozbawione niedogodności. F6, rzecz jasna, wcale się z tego nie wyłamuje i jest parę rzeczy, które chętnie bym w nim zmienił.

Z pewnością przydałby się jakiś skrót, aby wejść w ustawienia danego kanału. Bardzo brakuje mi naciskanych pokręteł, znanych z MixPre - klikamy na gałkę i już ustawiamy wszystkie potrzebne parametry wybranego kanału. Tutaj trzeba się grzebać przez menu, co ani trochę nie jest wygodne.

Podobnie jest zresztą z przechodzeniem do trybu transferu danych - taki Zoom H1n czy Zoom H1e od razu po wetknięciu wtyczki USB-C pytają, czy przełączyć się w tryb interfejsu audio albo czytnika kart. Niestety, F3 i F6 są tej pożytecznej cechy pozbawione i w obu przypadkach trzeba się grzebać przez menu...

Niektórym osobom będzie przeszkadzał pojedynczy slot na kartę SD - ja byłem lekko rozczarowany, bo sobie przed zakupem wbiłem w głowę, że sloty są dwa. Takie rzeczy dopiero w Zoomie F8n Pro... Do profesjonalnych zastosowań może to być pewnym problemem, w moim przypadku, czyli przy nagrywaniu hobbystycznym, jakoś to przeżyję.

Podsumowanie

Cóż mogę powiedzieć - czuję, że pokocham F6 równie mocno, jak uwielbiam F3. To prawda, że MixPre6 daje ciut lepszą jakość dźwięku. To prawda, że ma te swoje pluginy, które też dokładają swoje do uzyskiwanej jakości. Ale to F6 jest prawdziwym praktykiem, którego bez zmrużenia oka wrzuca się do torby, nie martwiąc się o uszkodzenie czy zasilanie. I przy którym nie trzeba pamiętać o uzbrajaniu ścieżek czy wyłączeniu lub przełączeniu pluginów. To po prostu narzędzie pracy - surowe bo surowe, momentami upierdliwe w obsłudze, ale po prostu i zwyczajnie działające. I szczerze powiem, że ja to bardzo lubię w obu Zoomach z rodziny F.

Porównanie gabarytów F6 i F3

Bardzo doceniam też, iż za cenę rejestratora (ponad dwa razy niższą niż w przypadku MixPre6 - a po uwzględnieniu cen dodatków i pluginów nawet trzy razy niższą!) dostajemy od razu wszystko: płytkę ze śrubą 1/4" do przykręcenia, gniazdo na akumulator NP-F, automikser i możliwość nagrywania ambisonicznego, rozbudowane funkcje routingu, osobne gniazdo dla timecode, sześć gniazd XLR dla mikrofonów. W zasadzie dokupić musimy to, co zawsze, czyli kartę pamięci (duża karta SD) i akumulatory.

W końcowym akapicie napiszę tylko, że jeśli po prostu szukacie bardzo dobrego rejestratora półprofesjonalnego, który zniesie pracę w ciężkich warunkach, a nie chcecie inwestować zbyt wiele, to Zoom F6 jest rewelacyjnym rozwiązaniem. Moim zdaniem nie ma się co zastanawiać - na pewno MixPre6 NIE DAJE trzykrotnie lepszej jakości brzmienia. Rozum i tabelki wskazują rejestrator od SoundDevices, ale serce i karta płatnicza - Zooma F6.

Komentarze