[S] Deadcat Bubblebee WindKiller SE dla Tascama X8
Deadcatów do rejestratorów zebrało mi się już sporo - zaczynałem od modelu Boya BY-P30, ale dość szybko wymieniłem go na Zoom WSU-1, który okazał się bardzo uniwersalnym modelem (na dodatek dość skutecznym). Jego pozycji nie zagroziły ani Tascam WS-11, ani Gutmann Windscreen, szansę na to dostał dopiero omawiany WindKiller SE (wprawdzie niedługo mam dostać w łapki także nowego Tascama WS-86, więc może jeszcze coś się zmieni). I muszę powiedzieć, że Bubblebee namieszał.
Premium
Nie da się ukryć, że WindKiller zdecydowanie NIE JEST deadcatem budżetowym. Boyę kupowałem za jakieś 70 złotych, ceny "normalnych" deadcatów do rejestratorów kształtują się w okolicach 130-150zł, zaś WindKiller to wydatek ok. 350zł. Dlaczego tyle i czy to faktycznie gwarantuje, że ten deadcat zostawia konkurencję w tyle?
O ile większość (wszystkie?) deadcaty wymienione wyżej trafiły do mnie w woreczkach foliowych, Bubblebee dostałem w stosunkowo dużym kartonowym pudle. W pudle zaś, poza ogromnym deadcatem znajdziemy wykonaną z tkaniny saszetkę do jego spakowania. Przyznam, że to bardzo miły dodatek, co potwierdzi każdy, kto przyciął "czuprynę" deadcata suwakiem od torby czy plecaka. Pod tym względem fajnie używa się Zooma WSU-1 czy Gutmanna, które można "wywrócić" na lewą stronę. WindKillera schowamy za to do gustownej saszetki.
Coś specjalnego
Opisywany model nie bez powodu jest opisany jako przeznaczony do Tascama X8 (ale i X6). Chodzi o to, że X8 ma odwracane mikrofony, które można ustawiać nie tylko w konfiguracji XY, ale także "na zewnątrz", w konfiguracji AB. I w tym położeniu standardowe deadcaty okazują się często niewystarczające, bo mikrofony zaczynają dotykać zewnętrznych ścianek, a to powoduje, że tłumienie podmuchów jest mniejsze i więcej zakłóceń przekrada się do mikrofonów. Deadcat dla X8/X6 musi być zatem odpowiednio szeroki, czy inaczej - duży, żeby w środku zostało jeszcze nieco miejsca na końcowe rozproszenie podmuchów, które przedostały się przez gęste włosie o trzech różnych długościach włosa.
Dlatego WindKiller jest duży. Spójrzcie na porównanie z firmowym Tascamem WS-11:
Jest to poniekąd deadcat specjalizowany, ponieważ jego przeznaczeniem jest praca z Tascamem X8/X6 w ustawieniu mikrofonów AB. Do ustawienia XY sam producent zachęca używać zwykłego deadcata do dużych rejestratorów (który jest też sporo tańszy). To z powodu "specjalizacji" mamy tutaj bardzo interesujący sposób mocowania - z dodatkowym paskiem i zapięciem. Jak tego używać, ponownie pokazuje sam producent:
Początkowo mocowanie WindKillera może sprawiać pewne problemy, ale to mija i da się nabrać wprawy.
Zalety i wady
Żeby się przekonać, czy faktycznie stosowanie WindKillera daje jakiś zysk w porównaniu do rozwiązań bardziej budżetowych, postanowiłem zrobić małe porównanie do kosztującego ok. 80zł Tascama WS-11. Wprawdzie jest to deadcat przeznaczony do rejestratora DR100, ale do niedawna był jedyną propozycją firmy Tascam, więc jeśli ktoś chciał mieć wszystko od tego producenta, to po prostu musiał używać WS-11.
Porównanie rozmiarów było wyżej, więc już z samego tego faktu można wysnuć wniosek, że wielki deadcat o długim włosiu musi działać lepiej. I tak jest w istocie. Żadne podmuchy boczne, na które bardzo wrażliwa jest konfiguracja AB zamknięta w zbyt ciasnym deadcacie, nie sprawiły problemów WindKillerowi. Z kolei Tascam WS-11 faktycznie okazał się zbyt mały i zbyt ciasny, by zapewnić skuteczną ochronę w konfiguracji AB (w konfiguracji XY nie można mieć do niego specjalnych zastrzeżeń).
Wadą WindKillera jest z pewnością cena, zaś kłopotliwy może okazać się rozmiar. To jest naprawdę duży deadcat i rejestrator uzbrojony w niego również jest... duży. Za pewną wadę uznam też kłopotliwość montażu - deadcaty montowane za pomocą gumki czy sznurka są jednak prostsze w zakładaniu i zdejmowaniu.
Ocena końcowa
Czy WindKiller to dobry deadcat? Moim zdaniem jest świetny w działaniu. Tłumi podmuchy bardzo skutecznie, nie wpływając jednocześnie zabójczo na jakość rejestrowanego dźwięku. To faktycznie pierwszy deadcat, którego mogłem bezstresowo używać przy zabawie z konfiguracją AB, ale i w konfiguracji XY działa bardzo dobrze. Jedyny realny minus dla mnie (poza ceną) to mocowanie, z którym przed dłuższy czas nie mogłem dojść do ładu.
Jestem ciekaw, jak WindKiller wypadnie w starciu z nowym deadcatem od Tascama, czyli modelem WS-86, przeznaczonym typowo do rejestratorów X8/X6. WS-86 jest ponad dwa razy tańszy od WindKillera, a jeśli okaże się łatwiejszy w montażu przy porównywalnej skuteczności, to poleciłbym bardziej produkt Tascama. Ale poczekamy, zobaczymy.
Komentarze
Prześlij komentarz