[S] Tonsil MDO IX 676

Minęło już kilka tygodni od momentu, kiedy zacząłem reanimować mikrofony Tonsil MDO IX. Może "reanimacja" to złe słowo, bo tak naprawdę chodzi tylko o dopasowanie tych półwiecznych już mikrofonów do współczesnych wymagań i możliwości dzisiejszego sprzętu. W dobrze zachowanym egzemplarzu mikrofonu wystarczy wymienić wtyk DIN-3 na XLR albo TRS i gotowe, można już go używać, podłączając do nowoczesnych rejestratorów czy interfejsów audio.

Będę starał się nie powielać wiadomości z wpisu warsztatowego, dotyczących samej przeróbki i zajmę się właściwościami użytkowymi mikrofonu, z uwzględnieniem tego, czy w ogóle warto go dostosowywać?

Prosty mikrofon

Od razu powiedzmy sobie jedną rzecz: MDO IX to bardzo prosty mikrofon. W dodatku mikrofon dynamiczny, który z dzisiejszego punktu widzenia nie ma poza wyglądem żadnych szczególnych cech. On już w "swoich czasach" nikogo nie zachwycał - ot, prosty mikrofon dokładany do kompletu z magnetofonem szpulowym, do domowego nagrywania głosu na taśmę. Wymagania były niewielkie, więc i trudno spodziewać się wyśrubowanych parametrów. Pasmo przenoszenia jest dość skromne, zaczynając się od 80Hz, a kończąc na 10kHz. Charakterystyka kierunkowa - dookólna, choć przez budowę mikrofonu bardziej zbliżona do szerokiej kardioidy. Kabel jest zintegrowany z obudową, a samą obudowę sklejono, więc nie ma możliwości rozkręcenia konstrukcji i np. wyczyszczenia.

To, co z pewnością zwraca za to uwagę współczesnego użytkownika, to wygląd. Z pewnością nie sposób odmówić mu oryginalności:

Czy ktoś będzie uważał ten mikrofon za ładny, jest już kwestią gustu, na pewno wyróżnia się na tle popularnych konstrukcji.

Niestety, budowa zewnętrzna dostarcza pewnych problemów - otóż mikrofon bez problemów da się zamontować wyłącznie do swojego własnego statywu, czyli drucianej podstawki. Osobiście preferuję montaż w uchwycie Boya BY-C04, który bez problemu utrzyma konstrukcję Tonsila, izolując ją od drgań stołu. Druciana podstawka, chociaż wygląda estetycznie, nie nadaje się - moim zdaniem - do praktycznego zastosowania, bo mikrofon jest wówczas położy bardzo blisko blatu stołu czy biurka, więc albo pogodzimy się ze słabym sygnałem, albo będziemy się nisko pochylali w stronę kapsuły.

Praktyka użytkowa

Jeśli chodzi o brzmienie mikrofonu, dużo zależy od faktycznego stanu fizycznego posiadanego egzemplarza. Przerabiałem już kilka sztuk i te w dobrym stanie technicznym brzmią - powiedzmy - zadowalająco. Te nieco bardziej sterane życiem mogą brzmieć gorzej, a w skrajnych przypadkach mikrofonu nie da się już używać, bo zniszczeniu ulegną jakieś połączenia wewnątrz, na co nic nie będziemy w stanie poradzić.

Poziom sygnału z dobrze zachowanego Tonsila jest całkiem przyzwoity, więc nie trzeba jakoś specjalnie żyłować przedwzmacniaczy w urządzeniu nagrywającym. Nie jest to może poziom Shure'a Beta58A, ale nie jest aż tak słabo jak w Shure SM7B - tak gdzieś pomiędzy.

Jeśli ktoś ma ochotę posłuchać, jak brzmi ten mikrofon, poniżej znajdzie próbkę:

Brzmienie mikrofonu Tonsil MDO IX (surowe nagranie z Tascama DR100mk3), POBIERZ


Trochę szkoda, że główny atut mikrofonu, czyli wygląd, traci mocno na znaczeniu, kiedy będziemy chcieli faktycznie używać MDO IX w codziennym życiu. Trzeba będzie użyć jakiegoś statywu, odłożyć połyskującą podstawkę do pudełka, a sam mikrofon - ukryty w alternatywnym uchwycie - pozbędzie się całego powabu retro...

Ostatecznie

Wrócę zatem do pierwotnego pytania - czy warto zaprzątać sobie głowę MDO IX? Jeśli mamy lutownicę i potrafimy się nią posługiwać, a sam mikrofon zalega nam w szufladzie, w ramach popołudniowej rozrywki można wymienić wtyczkę i pobawić się w nagrywanie - będzie nas to kosztować tylko tyle, ile wydamy na męski wtyk XLR. Natomiast - i jest to moje prywatne zdanie - nie bardzo ma sens polowanie na ten mikrofon gdzieś na aukcjach internetowych. O ile jeszcze można zaryzykować zakup za 20-30zł egzemplarza, który na zdjęciach wygląda ładnie i czysto (przypatrujcie się zwłaszcza wtykowi DIN-3, czy nie jest zaśniedziały albo z innym nalotem), to kupowanie "czegokolwiek" jest obarczone sporym ryzykiem, że albo mikrofon będzie brzmiał kiepsko, albo po prostu nie będzie brzmiał w ogóle. Sprzedawcy najczęściej jawnie piszą, że nie wiedzą, czy mikrofon jest sprawny, bo i trudno to obecnie sprawdzać, więc i nie będziemy mogli mieć pretensji. Poza tym, 30-90zł za mikrofon (takie ceny są najczęściej spotykane), do tego 20zł za przesyłkę, 10-20zł za wtyk i możemy zapłacić więcej niż za niedrogie mikrofony dynamiczne z gwarancją (np. Behringer XM8500) - a przecież jeszcze trzeba będzie dokonać przeróbki i liczyć, że mikrofon będzie działał...

Dlatego napiszę tak: dla zabawy można spróbować, ale nie traktowałbym tego jako okazji na tanie zdobycie świetnego mikrofonu.

Komentarze