[S] Rejestrator Tascam DR-100 MK3
Mam ostatnio okazję testować stosunkowo nowy rejestrator firmy Tascam, model DR-100 MK3. Jest to dużo potężniejszy od mojego DR-05 (a przy okazji także sporo młodszy). Czy różnice między tymi modelami są zauważalne? Czy DR-100 daje rzeczywiście lepszą jakość dźwięku?
Co widzą oczy?
DR-100 jest sporo większy i cięższy od DR-05, a to z uwagi na fakt, że w środku musiały pomieścić się na przykład przedwzmacniacze oraz gniazda combo (XLR/TRS) z zasilaniem phantom 48V, a także wbudowany akumulator; dodatkowo część obudowy jest metalowa. Oprócz dwóch mikrofonów zewnętrznych możemy skorzystać z mikrofonów wbudowanych, które prezentują się bardzo ciekawie pod względem jakości rejestrowanego dźwięku. Jako że gniazda są typu XLR/TRS, można do rejestratora wprowadzić także sygnał liniowy, a dzięki gniazdu digital in i dołączonej przejściówce można nawet nagrywać bezpośrednio sygnał cyfrowy, np. z odtwarzacza CD/DVD.
Rejestrator został zaopatrzony w gumowe nóżki, które w połączeniu z dużą masą utrzymują urządzenie stabilnie na powierzchni biurka, choć naturalnie, na spodzie obudowy znalazło się też miejsce na mocowanie do statywu.
Na jednym z boków znajdziemy kółko-potencjometr do zmiany wartości parametrów (np. poziomu wejściowego) oraz gniazdo na karty SD (o maksymalnej pojemności 128GB). Po drugiej stronie umieszczono znacznie więcej elementów: przycisk zasilania, gniazdo USB (w wersji micro), wyjście liniowe i słuchawkowe w standardzie mini-jack, opatrzony cyframi potencjometr głośności sygnału podawanego na wyjście i wbudowany głośniczek, przełącznik blokady przycisków i w końcu włącznik wbudowanego głośniczka.
Na ściance dolnej umieszczono dwa gniazda XLR/TRS z blokadami, przełącznik do aktywowania zasilania phantom i złącze zdalnego sterowania (oczywiście do zakupienia osobno). Nad gniazdami XLR/TRS umieszczono także diody (osobno dla każdego kanału), sygnalizujące poziom sygnału.
Co słyszą uszy?
Przede wszystkim zacznę od tego, że przedwzmacniacze w rejestratorze mają duży zapas mocy i bez problemu mogę nagrywać sygnał nie tylko z WA-87, ale także z SM7B, nawet bez podłączonego FetHeada (i nie trzeba nawet maksymalnie wysterowywać przedwzmacniacza, choć do maksimum brakuje niewiele). Dodanie FetHeada nie jest zatem obowiązkowe, aczkolwiek przydatne, bo można wówczas obniżyć poziom o te 25dB, aczkolwiek szczerze mówiąc, moje ucho nie bardzo słyszy różnicę jeśli chodzi o szumy, bo sam mikrofon szumi na tyle, że względnie (np. po znormalizowaniu nagrania do -1dB) ilość tego szumu z FetHeadem czy bez niego nie ulega znaczącej zmianie.
Podłączenie WarmAudio WA-87 było już jednak czystą przyjemnością. Mocny, czysty i pozbawiony szumów sygnał to jest to, co chciałbym słyszeć za każdym razem podczas rejestracji głosu. Tutaj się to w pełni sprawdza i coś tak czuję po kościach, że Tascam stanie się głównym narzędziem do nagrywania audiobooków, bo zwyczajnie w połączeniu z WA-87 gwarantuje najwyższą dostępną mi jakość.
Co ciekawe, w odróżnieniu od modelu DR-05, DR-100 ma dwa typy wbudowanych mikrofonów - kierunkowe stereo (to te duże cylindry, skierowane do góry, które należy "wycelować" razem z całym rejestratorem w źródło dźwięku) oraz dookolne, umieszczone w małych szczelinach. Te zbierają dźwięk wokół rejestratora. Sygnał z obu jest niezły, choć (jak to bywa w rejestratorach), są bardzo podatne na podmuchy, więc do rejestracji "w terenie" należy zaopatrzyć się w jakąś osłonę - gąbkę lub "futerko".
W tym opisie nie będę zamieszczał zbyt wielu nagrań (szykuję osobne porównanie różnych metod rejestracji), ale jedno zamieścić muszę - to porównanie sygnału z mikrofonu SM7B bez aktywatora FetHead, jedno dokonane za pomocą DR-05, drugie zaś za pomocą DR-100 MK3. Myślę, że samo to wystarczy do pokazania różnicy w klasie tych urządzeń:
Tascam DR-05 + Shure SM7B, POBIERZ
Tascam DR-100 MK3 + Shure SM7B, POBIERZ
Zaznaczę, że oba sygnały znormalizowałem do -1dB, co w przypadku DR-05 oznaczało bardzo mocne podniesienie poziomu głośności, bo mimo wysterowania na maksimum, rejestrowany sygnał był BARDZO cichy...
Z jakości nagrań za pomocą DR-100 MK3 mogę być tylko i wyłącznie zadowolony, co do tego nie mam żadnych wątpliwości.
Fajne rzeczy
Dużą i oczywistą (dla mnie) zaletą są wbudowane gniazda XLR/TRS z zasilaniem phantom - tego DR-05 jest pozbawiony, co z góry przekreśla współpracę z mikrofonami pojemnościowymi (poza odmianą złącza mini-jack od Sony, wymagającego zaledwie 2.5V zasilania phantom).
W zestawie znajduje się przejściówka do cyfrowego gniazda coaxial, więc stwierdziłem, że też to sprawdzę. Podłączyłem mój konsumencki odtwarzacz Onkyo DV-SP305 i nagrałem kilka piosenek z różnych płyt. Dźwięk, jak można się było spodziewać, okazał się bez zarzutu.
Cieszy bardzo funkcja "bezpiecznego nagrywania". Polega ona na tym, że jeden sygnał jest rejestrowany na dwóch śladach, przy czym na jednym z nich jest obniżony o 12dB poziom wejściowy. W efekcie, jeśli na "głównym" śladzie przydarzy się przesterowanie, można się poratować drugim, nagranym ciszej. Genialne w swej prostocie!
Mnie zaciekawiła funkcja Dual ADC, która niby ma sprawiać, że użyteczny sygnał zostaje pogłośniony o 7dB bez zwiększania szumu, jednak muszę tu przeprowadzić jeszcze dokładne testy, bo na pierwszy "rzut ucha" tej różnicy nie słyszę. Jeśli jednak okaże się to prawdą, to poważnie rozważę korzystanie z Dual ADC kosztem "bezpiecznego nagrywania" (niestety, nie można korzystać z obu tych funkcji jednocześnie).
Zasilanie
Podoba mi się rozwiązanie zasilania w tym rejestratorze. Możliwości jest tu multum: możemy zasilać urządzenie z wbudowanego akumulatora, dwóch ogniw AA, specjalnego zasilacza (nie ma go w zestawie, niestety) oraz z portu USB (np. z komputera). Co ciekawe, w wersji bezprzewodowej możemy połączyć wewnętrzny akumulator z ogniwami AA, przy czym da się nawet ustawić priorytet, np. najpierw energia jest pobierana z ogniw AA, a gdy te się wyczerpią, urządzenie automatycznie przestawi się na akumulator wbudowany. Troszkę szkoda, że rejestrator podłączony przez USB potrafi ładować tylko wewnętrzny akumulator, bo byłoby bardzo poręczne ładowanie także akumulatorów AA - nie trzeba by zabierać z sobą osobnej ładowarki dla nich.
Z ciekawości przeprowadziłem test - naładowałem "do pełna" akumulator oraz dwa ogniwa eneloop o pojemności 1900. Najpierw dokonałem nagrania tylko z wykorzystaniem akumulatora, mikrofonu MXL-770 i włączonego zasilania phantom. Myślę, że taka sytuacja (tzn. jeden mikrofon z phantomem) jest dość powszechnie stosowana. Włączyłem nagrywanie i zająłem się własnymi sprawami. Rejestrator "padł" po 5 godzinach i 56 minutach. Sprawdziłem, czy da się zgrać powstałe pliki (urządzenie podzieliło nagranie na pliki po około 2h każdy) - dało się. Tę samą procedurę powtórzyłem, wkładając tym razem ogniwa AA (akumulator nadal był rozładowany). Tym razem nagranie miało 1 godzinę i 8 minut, i również nagranie było całe i nieuszkodzone.
Jak dla mnie te wyniki są całkowicie do przyjęcia, a zakładając, że dołożenie drugiego mikrofonu zasilanego phantomem skróci te czasy o połowę sprawia, że nawet wtedy da się nagrać całkiem długi materiał. Sprawę dodatkowo ratuje redundancja zasilania - jeśli wyładują się akumulatorki/baterie AA, rejestrator przełączy się na akumulator wbudowany, a my mamy czas na wymianę ogniw AA.
Co się nie podoba?
Nie do końca podobają mi się "grzechoczące" przełączniki: część z tych na głównej ściance jest zamocowana dość luźno i przy poruszaniu rejestratorem słychać delikatne stuki. Nie przeszkadza to w przypadku, gdy nagrywamy stacjonarnie, ale przy trzymaniu urządzenia w ręku część tych stuków może zostać zarejestrowana, zwłaszcza przez wbudowane mikrofony... Na szczęście, jest to wada dość wydumana, bo nic innego nie przychodziło mi do głowy.
Chociaż... jeśli miałbym się bardzo czepiać, to warto byłoby wspomnieć o dwóch rzeczach: sporej masie urządzenia (375g bez dodatkowych akumulatorków AA) oraz nieco skomplikowanej konfiguracji. Pierwsza "wada" traci jakiekolwiek znaczenie, jeśli przy rejestracji odkładamy gdzieś rejestrator lub mocujemy go na statywie. Gorzej, jeśli trzymamy go w dłoni i mamy zainstalowane ogniwa AA - wtedy rejestrator potrafi ważyć prawie pół kilograma, co w połączeniu z dużymi gabarytami sprawia, że trzymanie go przez dłuższy czas jest naprawdę męczące.
Skomplikowana konfiguracja sprowadza się do wędrowania po menu i ustawianiu źródła sygnału i jego formatu. Przestawienie rejestratora z przechwytywania sygnału mono z prawego kanału XLR z zasilaniem phantom na rejestrację stereo wbudowanymi mikrofonami dookolnymi trwa wieki - trzeba zagłębić się w przynajmniej trzy menu, po czym jeszcze dostosować kółkiem poziom nagrywania. Niestety, taka jest cena za dużą uniwersalność rejestratora. Na szczęście, jeśli nagrywamy w tych samych ustawieniach i tym samym mikrofonem, "wada" ta nie daje się aż tak mocno we znaki.
Czy jest lepiej?
Jest, i to zdecydowanie. Same przedwzmacniacze i gniazda XLR/TRS z phantomem "robią robotę", że nie wspomnę o "bezpiecznym nagrywaniu" (czy - jeśli okaże się faktycznie przydatne - Dual ADC). Dzięki temu można zupełnie zrezygnować z zewnętrznego przedwzmacniacza bez obawy, że zabraknie "mocy" lub szumy zniszczą nagranie. Jak dla mnie - rewelacja i tym samym DR-05 lotem koszącym zmierza do szuflady. Teraz tylko trzeba jakoś rozwiązać dylemat: RødeCaster czy DR-100?...
Komentarze
Prześlij komentarz