Krosownice
Ilość sprzętu w moim domowym studio wzrosła w ostatnich latach i coraz trudniej jest zapanować nad tym, gdzie i jak coś podłączyć, żeby wygodnie z tego całego złomu korzystać. To jest właśnie ten obszar, na którym rozwiązania programowe pokazują swoją wyższość - bez kłopotu można konfigurować, mieszać, przestawiać... Tymczasem mnie irytuje, jeśli muszę ciągle przepinać wtyki, wyciągać z jednego gniazdka, wpinać w inne i tak dalej. Pomijając już samą niewygodę, takie przepinanie ma - rzecz jasna - niezbyt dobry wpływ na same urządzenia: wtyki i gniazda się wyrabiają, a przy odrobinie braku szczęścia przejechanie wtykiem z załączonym zasilaniem phantom po delikatniejszych złączach może doprowadzić do nieciekawych efektów (tak przynajmniej mi się wydaje, bo póki co jeszcze sobie niczego nie spaliłem). Tak czy inaczej, warto byłoby rzecz rozwiązać raz, a dobrze - ale jak to zrobić w "materialnym" świecie bez kupowania wielkiego i drogiego miksera?
Okazuje się, że mikser wcale nie jest potrzebny, zaś urządzenie do łączenie innych urządzeń istnieje od lat i nazywa się krosownicą. Na razie rozpoznaję temat teoretycznie, to znaczy czytam i oglądam filmiki, ale już mam jako takie pojęcie o tym, jak mógłbym krosownice wykorzystać u siebie. Zacznijmy jednak od początku.
Z tygodniowego szperania w internetach dowiedziałem się (znających się lepiej przepraszam za nieścisłości, wytknijcie je w razie czego w komentarzach), że są zasadniczo trzy rodzaje krosownic: ze złączami bantam, ze złączami TS/TRS oraz ze złączami XLR. Te pierwsze w moim wypadku od razu odpadają, bo w przypadku tak małego (choć dla mnie - dużego) zestawu sprzętu będą po prostu kwiatkiem do kożucha. Za to dwa pozostałe - o, tym przyjrzałem się dokładniej.
Krosownica TS/TRS
Są to zazwyczaj pasywne, nie wymagające zasilania urządzenia, które umożliwiają tworzenie rozmaitych konfiguracji połączeń wejść z wyjściami. Gniazda ułożone są w nich w dwóch liniach, górnej i dolnej. Górna obsługuje sygnał "wchodzący", dolna - wychodzący. Powiedzmy, że chciałbym wprowadzić do krosownicy sygnał z interfejsu audio i przekierować go do głośników. Normalnie robię to, podłączając głośniki (monitory) bezpośrednio do interfejsu, tym razem jednak sygnał wychodzący "na monitory" z interfejsu łączę z górną linią krosownicy, zajmując dwa gniazda TRS. Monitory podłączam do gniazd TRS leżących bezpośrednio pod tymi "wpuszczającycmi" sygnał. Przy takiej konfiguracji, w standardowym trybie normalized, sygnał z interfejsu wchodzi o krosownicy i jest od razu przekierowany na wyjścia, czyli do monitorów. Wszystko ładnie działa.
Powiedzmy jednak, że chciałbym móc przekierować na monitory także sygnał z RodeCastera - normalnie musiałbym odpinać monitory od interfejsu audio i wpinać je do RodeCastera. Przy użyciu krosownicy wygląda to tak, że RodeCastera wpinam w dwa dalsze gniazdka TRS w górnej linii krosownicy - od tego momentu mogę za pomocą krótkich przewodów TRS połączyć te wejścia krosownicy z wyjściami na monitory (co automatycznie wyłączy mi połączenie interfejs audio - krosownica - monitory). Wypinając krótkie przewody TRS z gniazdek "monitorowych" przywracam wewnętrzne połączenie z interfejsem.
Podobnie mogę podpiąć wejścia interfejsu do krosownicy i jeśli będę potrzebował coś nagrać za pomocą komputera, to po prostu podłączę odpowiednie źródło do odpowiednich gniazdek w krosownicy. Zysk z tej całej zabawy jest taki, że na stałe podłączam dostępne mi wejścia i wyjścia wszystkich urządzeń fizycznych do krosownicy, a potem za pomocą krótkich przewodów TRS łączę odpowiednie wejście z odpowiednim wyjściem, bez wiecznego gmerania przy gniazdach samych urządzeń. Gdyby wyrobił się gniazda w krosownicy, dużo łatwiej ją zastąpić niż wymieniać np. przedwzmacniacz czy interfejs (krosownica to koszt ok. 300zł, więc jest o wiele tańsza niż podłączone do niej urządzenia).
Krosownica XLR
Krosownica XLR działa troszkę inaczej niż ta omówiona wyżej. Służy raczej do tego, że z tyłu urządzenia wpinamy przewody XLR prowadzące np. do przedwzmacniaczy albo do urządzeń rejestrujących, a z przodu wpinamy mikrofon. Jeśli z pierwszego gniazdka XLR mam sygnał wyprowadzony GoldenAge Pre-73, z drugiego na dbx286s, z czterech kolejnych na RodeCastera, to podłączając mikrofon do krosownicy od razu wybieram, przez co chcę jego sygnał "przepuścić". Chcę go procesować GoldenAge'em? Wpinam w pierwsze gniazdko. Chcę nagrać podcast? Wpinam w gniazdko numer 3. I tak dalej, i tak dalej.
Wydawać by się mogło, że tego nie ma aż tak dużo, ale potencjalnymi "odbiorcami" sygnału z XLR są w moim przypadku: GoldenAge Pre-73 (jedno wejście), dbx286s (jedno wejście), Focusrite Clarett (dwa wejścia), RodeCaster (cztery wejścia), Tascam DR-100 (dwa wejścia). Fajnie byłoby mieć to wszystko podłączone raz a dobrze, a potem tylko wpinać mikrofon tak, by był rejestrowany przez odpowiednie urządzenie.
Razem!
Najbardziej elastycznym rozwiązaniem byłoby mieć krosownicę obojga typów jednocześnie (tzn. TRS i XLR), jednak na rynku takich brak, a przynajmniej ja takich cudów nie znalazłem. Musiałbym zatem mieć dwie krosownice i je odpowiednio połączyć (np. GoldenAge wejściem podłączony do krosownicy XLR i stamtąd płynie sygnał mikrofonowy, ale wyjście jest już przecież liniowe, więc przez TRS wchodzi na taką właśnie krosownicę i tu jest przekierowane np. do wejścia interfejsu audio albo rejestratora Tascam.
Niestety, dwie krosownice zajmują sporo miejsca, a konkretnie dwie jednostki rack, na co aktualnie nie mam zupełnie miejsca. Może, gdybym pozbył się mojego wielkiego biurka na rzecz mniejszego stołu i szafki, to wówczas miałoby to rację bytu. Na razie muszę się obejść smakiem, chociaż naprawdę podoba mi się pomysł spięcia wszystkiego "raz na zawsze" i skończenie z ciągłym wyciąganiem urządzeń, żeby coś tem podłączyć z tyłu.
Obecnie radzę sobie w ten sposób, że do dbx286s i GoldenAge mam na stałe podłączone dwa przewody XLR, do których mogę wpiąć dowolny mikrofon, zaś liniowe wyjścia tych urządzeń mam na stałe wpięte do Claretta. W razie konieczności mogę przekierować je do Tascama DR-100, który umożliwia zapis liniowego sygnału (w odróżnieniu od RodeCastera, który ma w sumie jedno bieda-wejście, zrealizowane jako TRRS i służące do podłączania telefonu). Mikrofon na statywie mogę wpiąć albo do Tascama, albo do RodeCastera, albo do GoldenAge'a, albo dbx286s, ostatecznie też do Claretta (jeśli wcześniej zwolnię jedno z wejść).
Uff... I to wszystko po to, żeby nagrać podcast, do którego wystarczy mi Tascam DR-100 z dowolnym mikrofonem albo i bez niego? Szaleństwo...
Komentarze
Prześlij komentarz