[K] Arturia V Collection 7

Korzystając z promocji firmy Arturia, zaktualizowałem posiadaną wersję 6 V Collection do "siódemki". Co w niej nowego i czy warto?

Może jeszcze zanim o konkretach, słowo wyjaśnienia dla tych, którzy z V Collection nie mieli jeszcze do czynienia. Jest to obecnie zestaw 24 "klasycznych" instrumentów elektronicznych (+ fortepian), które są zrealizowane na zasadzie modelowania fizycznego. Różnią się tym samym od kolekcji IK Multimedia Syntronik oraz UVI Vintage Vault, które bazują na brzmieniach próbkowanych, a co za tym idzie, dają też całkiem nowe możliwości w dziedzinie rozbudowy funkcjonalności emulowanych instrumentów (jednym słowem, emulacje Arturii potrafią - opcjonalnie - sporo więcej, niż ich protoplaści).

Nowe instrumenty

Nowa wersja V Collection dorzuca do znanych wcześniej 21 modeli 3 nowe: Synthi, CZ oraz Mellotron, znacznemu unowocześnieniu poddając także istniejący wcześniej B-3. Oczywiście w pakiecie otrzymujemy także nową, czwartą wersję Analog Laba, który jest swego rodzaju "przeglądarką" dla zgromadzonych w pakiecie ponad ośmiu tysięcy (!) presetów.

Synthi

Synthi emuluje dość stary syntezator EMS VCS3 z 1969 roku. To - jak się domyślam - prawdziwa gratka dla wielbicieli syntezatorów modularnych - główną część bowiem zajmuje specjalna matryca, w której ustawiamy, co i na co ma wpływać. Uzyskiwane brzmienia są prawdziwie "kosmiczne", choć przyznam, że akurat do mojego typu muzyki niespecjalnie przystają, przynajmniej takie na razie mam wrażenie. Przyznam też szczerze, że tego typu instrumenty prawdziwie mnie onieśmielają wielością gałek i tym, jak co na co działa...

CZ

To emulacja Casio CZ-101, odpowiedzi z roku 1985 firmy Casio na słynną i dziś już "kultową" Yamahę DX7 (zresztą również dostępną w ramach emulacji w V Collection). Modele CZ oferowały unikalny rodzaj tworzenia dźwięku i jeśli mam być szczery, bardziej mi się podoba ten rodzaj brzmienia od DX7.

Mellotron

Ten instrument to w ogóle ewenement, bo jego działanie opierało się na odtwarzaniu poszczególnych brzmień z... taśm. Każdy klawisz miał osobną taśmę z nagranym dźwiękiem (a raczej trzema brzmieniami dźwięku o tej samej wysokości), a naciśnięcie klawisza powodowało odtwarzanie tego dźwięku - czyli było to coś w rodzaju zespolonych 35 magnetofonów. Dziwne, ale działało. I do dzisiaj dźwięk z mellotronu jest... no, charakterystyczny. Mnie się podoba - wcześniej jakoś omijał mnie kontakt z emulacjami tego konkretnego instrumentu.

Inne nowości

Użytkownik może cieszyć się ponadto specjalnym zestawem 800 brzmień o nazwie Synthopedia, uporządkowano interfejs Analog Laba (łatwiej nawigować po ogromnej bazie presetów), do chyba wszystkich instrumentów pojawiły się też samouczki, bo może być przydatne przy pierwszym kontakcie z oprogramowaniem. Mnie osobiście cieszy (obecna już wcześniej) bardzo dobra integracja Analog Laba i V Collection ze sterownikiem KeyLab, którego używam. Bardzo przyjemnie używa się tego zestawu.

W sumie nie jest to nowość, ale może nie każdy o tym wie, że z wszystkich instrumentów pakietu można korzystać zupełnie samodzielnie - nie potrzebujemy uruchamiać programu DAW, tylko sam instrument i... gramy! Bardzo przydatne, jeśli chcemy sobie tylko niezobowiązująco "poplumkać".

Podsumowanie

Czy warto zatem rozbudować posiadaną wersję szóstą czy piątą? Wszystko zależy, czy pasują nam nowe modele syntezatorów. W moim przypadku zaważył CZ, ale i Mellotron potrafi zainspirować. Do tego "presetowcy" będą w siódmym niebie - samo przesłuchanie 8000 przygotowanych brzmień pochłonie ich na długie godziny.

W promocji - wydaje mi się, że warto (do 7 kwietnia upgrade jest o połowę tańszy niż normalnie). Przy normalnej cenie - chyba bardzo mocno bym się zastanowił.

Komentarze