Muzyczka na zamówienie
Dzisiaj chciałbym opisać, jak to dostałem od Siostry Be zamówienie na muzykę. A raczej muzyczkę, taką krótką, do czołówki nowego programu pt. "Literackie ciekawostki". Nie dostaję takich zamówień dużo (wcale?), więc się ucieszyłem, bo to zawsze coś świeżego.
Godzina
Dysponując w miarę wolną godziną (reszta rodziny oglądała w tym czasie drugą część "Pierścienia i róży"), siadłem do Cubase'a i zacząłem dumać. Do głowy przyszła mi myśl, by skorzystać z napisanego dopiero co programu "Chorder" i stwierdziłem, że jeśli mam mieć z niego pociechę, to dlaczego nie. Uruchomiłem i już za pierwszym razem dostałem całkiem ciekawy początek. To nie było jeszcze "to", ale błyskawicznie złapałem pomysł i dalej potoczyło się to bardzo szybko.
Założenia Siostry Be były takie, że ma powstać krótka (15 sekund) muzyka do czołówki programu, który nie będzie programem bardzo serio. Czyli muzyka raczej wesoła, choć nie głupkowata, lekka i zachęcająca do oglądania. Raczej odpadały ciężkie motywy "trailerowe", z bębnami i orkiestrą oraz rozmarzone plumkania na fortepianie.
Początkowo chciałem zrobić prostą aranżację na organy B-3 i nawet mi się to spodobało, bo w zasadzie nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek w ostatnich latach wykorzystał tego rodzaju brzmienie. W ciągu kwadransa miałem gotowy główny motyw i rytm, ale ciągle wydawało mi się to troszkę zbyt mało:
Podumawszy chwilę, dodałem drugi głos grający motyw, ale tym razem na dzwonkach, zwanych potocznie cymbałkami. O, teraz melodia stała się wyraźniejsza i bardziej wpadająca w ucho. Może dodać więc czegoś "w środku", żeby wzmocnić puls? Fajna byłaby gitara... To może gitara?
I kiedy po trzech kwadransach słuchałem prawie gotowej muzyczki, tknęło mnie, że brakuje jeszcze "dołu". Wrzuciłem więc dodatkową ścieżkę z Trilianem i uzupełniłem organowy rytm lewej ręki. Basistą wprawdzie nie jestem, ale wydaje mi się, że nie brzmi to tragicznie.
Po godzinie
Po godzinie dysponowałem zatem czymś, co dało się wysłać Siostrze Be do przesłuchania. No i spodobało się! Siadłem więc ponownie do utworu i go troszkę "dopieściłem" oraz zmiksowałem należycie. Finalną postać możecie usłyszeć w czołówce pierwszego odcinka "Literackich ciekawostek", do obejrzenia którego serdecznie zachęcam (nie tylko ze względu na mój niewielki wkład).
Dodatkowo Siostra Be namówiła mnie do nagrania dwóch "stingów", czyli krótkich fragmentów dźwiękowych do oddzielania poszczególnych ciekawostek w trakcie trwania filmu. Efekt końcowy możecie sprawdzić tutaj:
Bracie, wielkie dzięki! Intro jest super! Stingi też, oczywiście! :))))
OdpowiedzUsuń