[G] Migracja z FL Studio

Ostatnie lata zrobiły się bardzo burzliwe, jeśli chodzi o wybór programu DAW, z jakiego korzystam podczas tworzenia muzyki. W efekcie ani Via, ani Runaway, ani nawet Flashback nie mają wszystkich utworów przygotowanych w jednym formacie. Via i Runaway to przede wszystkim FL Studio, pożenione wszak z Cubase. Flashback to z kolei głównie Cubase właśnie, z małą domieszką FL Studio.

Jest to, naturalnie, bardzo kłopotliwe, bo chcąc np. zremasterować Flashback przed tłoczeniem CD, muszę albo znów pracować w dwóch programach, albo pracowicie przenieść aranżacje z jednego do drugiego. Czy jest to trudne? Sprawdźmy.

Die of Cold

Wybór padł na utwór Die of Cold z płyty Runaway. Kierunek przenosin: z FL Studio do Studio One. Była to pierwsza próba przeniesienia utworu z FL Studio (drugą był Caravan). I zaraz na początku okazało się, że... się nie da?

Przygotowania

Szybko doszedłem do wniosku, że coś, co miało być proste, będzie badziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać. Musiałem zapłacić cenę za brak wiedzy i doświadczenia.

Po pierwsze, chciałem przenieść dane MIDI, a nie tylko audio, więc prosta konwersja ścieżek w FL Studio na pliki wav nie wchodziła w grę. Ale okazało się, że nie można sobie ot, tak, wyeksportować utworu jako pliku MIDI, mimo że w menu istnieje stosowna opcja. Daje ona jednak w efekcie... pusty plik.

Po pół godzinie mozolnych prób zacząłem wreszcie zachowywać się rozsądnie i zajrzałem do internetu. No i okazało się, że w FL Studio utwór przed eksportem trzeba... przygotować. Robi to polecenie Prepare for MIDI export, ukryte w menu Tool-Macros. Przekształca ono projekt i dodaje wyjścia MIDI (UWAGA! nie należy tej wersji zapisywać zamiast oryginalnej!). Dopiero tak spreparowany projekt powoduje stworzenie właściwego pliku MIDI, który można z kolei zaimportować do docelowego DAW.

Dalsze prace zależą od tego, czego użyliśmy w pierwotnym projekcie. Ja np. często korzystałem z samplera do tworzenia ścieżek perkusyjnych, wczytując tam próbki z folderu Pack. Teraz się to zemściło, bo w większości tych próbek nie da się wprost przenieść do nowego DAW, bowiem są albo w formacie WavePack (rozszerzenie wv), albo w formacie Vorbis Ogg, mimo rozszerzenia wav (!). Aby ułatwić sobie późniejsze prace, napisałem szybko program, który "przebiegł" mi po całej bibliotece próbek i dokonał odpowiednich konwersji.

Prace właściwe

Mając skopiowane sample i inne pliki dźwiękowe (np. wokale) do katalogu nowego projektu można było wreszcie uruchomić Studio One i zaimportować do niego stworzony w FL Studio plik MIDI. Pliki dźwiękowe najłatwiej przeciągnąć do okienka Pool, aby można było bez problemu dodawać je do aranżacji lub wskazywać w SampleOne XT.

W pierwszym kroku przystąpiłem do porządkowania - pokolorowałem ścieżki zgodnie z tym, co miałem wcześniej w FL Studio. Później pociąłem je na klipy, bo z pliku MIDI każda ścieżka wczytywana jest jako jeden pasek długości całego utworu, co ogromnie zaciemnia widok.

Po tej operacji rozpocząłem mozolne przenoszenie ustawień - każdej ścieżce trzeba było przypisać odpowiedni instrument z odpowiednim brzmieniem oraz "zapiąć" odpowiednie efekty. Tutaj "zemściło się" stosowanie efektów wbudowanych w FL Studio, bo nie dało się w jednym miejscu zapisać presetu, a w drugim go wczytać - trzeba było przenosić ustawienia "mniej więcej" - więcej o tego typu dylematach napisałem osobno.

Mając instrumenty i efekty, dorzuciłem sobie w Studio One ścieżkę aranżera i pooznaczałem kolejne fragmenty utworu.

Kolejnym etapem było umieszczanie klipów audio w odpowiednich miejscach aranżacji. Tutaj się trochę namęczyłem, bo każdy klip trzeba było precyzyjnie przemieszczać myszką, gdyż nie były odpowiednio docięte i nie pokrywały się z siatką utworu.

Problemy

Dość irytującym problemem okazały się dane MIDI. Z jakiegoś powodu FL Studio podczas eksportu koniecznie musi dołączyć dane typu Program Change, na które reagują niektóre syntezatory, np. Hybrid. Nie byłoby w tym jeszcze nic złego, jeśli powodowałoby ustawienie identycznego presetu, co w oryginale. Ale nie - preset był z uporem godnym lepszej sprawy ZAWSZE przesunięty o dwa, trzy sloty. Jedynym sposobem na zapobieżenie temu, jaki znalazłem, było wchodzenie w dane każdej ścieżki i ręczne usuwanie wszelkich danych Program Change oraz skojarzonych z nimi automatyzacji.

Drugim problemem, czy może sporą niedogodnością, było przenoszenie krzywych automatyzacji. Sprowadziło się to do ręcznego przerysowywania ich "na wzór" oryginalnych.

Wykończenie

Pozostało dobranie odpowiednich poziomów i parametrów w mikserze, ale już bez wzorowania się na starej wersji. Obecnie bowiem korzystam już np. z korektorów, aby odpowiednio pomieścić brzmienia w dostępnym spektrum, stosuję też kanały wysyłkowe i wiem, jak ustawić deeser. To wszystko pozwoliło uzyskać brzmienie spójniejsze niż ponad rok temu, co było dla mnie powodem do zadowolenia, bo oznacza, że jednak jakiś tam progres nastąpił, przynajmniej w kwestii miksu.

Efekt

W rezultacie uzyskałem (moim zdaniem) lepiej brzmiący utwór, dodatkowo odtwarzany bez problemów wydajnościowych, ładujący się szybciej i dużo czytelniejszy na ekranie. Same plusy - ale wszystko to kosztem wielu godzin (szacuję, że w sumie ok. 5-6). Późniejszy Caravan już tyle nie zajął, bo zaprocentowało doświadczenie (i skonwertowane wcześniej próbki).

Tak czy owak, podobne zabawy są bardzo uciążliwe. W ogóle muszę przemyśleć całość problemu otwierania starych projektów po latach. Wprawdzie można wszystko archiwizować jako pliki MIDI, ale jednak w ten sposób traci się mnóstwo informacji, z klipami audio włącznie. Z kolei przechowywanie wszystkiego jako osobnych ścieżek audio zajmuje ogromnie dużo miejsca (jeden utwór może zająć kilkaset megabajtów albo i więcej) oraz powoduje utratę danych MIDI, ułatwiających aranżowanie.

Przyglądam się obecnie formatowi AAF, który jest obsługiwany np. przez Logic Pro, ProTools, Studio One oraz Cubase. Jeśli zdobędę jakąś konkretną wiedzę, niechybnie się nią tutaj podzielę.

Komentarze