[K] PSPaudioware PSP Flare (dawniej PSP Flow)

Ojtam, ojtam - tyle odpowiem, jeśli ktoś zacznie marudzić, że testuję kolejny kompresor. No, tak. PSP Flare od - uwaga! - polskiej firmy PSPaudioware to właśnie kompresor, na pozór zwyczajny, ale jednak nie do końca. A co w nim takiego, że skusił mnie najpierw do testu, a potem do zakupu? Powolutku.

Dopisek z 2024-06-06: jakiś tydzień po wypuszczeniu wtyczki firma PSP AudioWare zmieniła jej nazwę z PSP Flow na PSP Flare, ze względu na konflikt nazwy z jakimś już istniejącym produktem innego producenta.

Kompresor, jakich miliony?

Cóż nowego można wymyślić w kwestii kompresji dźwięku? Mieliśmy już naprawdę sporo rozwiązań, od kompresorów prościutkich, przez emulacje fizycznych urządzeń po kompresory "słuchające" dźwięku i proponujące nastawy w oparciu o (niech już będzie) sztuczną inteligencję.

Otóż jest to kompresor wręcz stworzony z myślą o słowie mówionym, o czym zapewniają autorzy w instrukcji. Celem było uzyskanie nie tyle równej głośności, co spójności brzmienia i to w taki sposób, by jak najbardziej ukryć fakt, że sygnał został poddany kompresji. Zastosowano algorytm opracowany przez Paolo Pasquariello, ale czymkolwiek w szczegółach ten algorytm by nie był, liczy się efekt, a ten... mnie przekonał.

Zanim jednak o efektach dźwiękowych, pora rzucić okiem na interfejs użytkownika, który na pozór wydaje się skomplikowany, ale w zasadzie, gdy przyjrzeć się kontrolkom, to mamy tu w zasadzie standard. Chociaż dobra, nie jest to do końca standard, bo wtyczka jest tak naprawdę jednocześnie kompresorem i limiterem, z możliwością swobodnego wyłączania niepotrzebnej sekcji.

Interfejs nie porywa, ale i nie przeszkadza

Jednak - jeśli chodzi o parametry - to mamy tradycyjnie sekcję "czasową", czyli czas ataku i powrotu, mamy próg kompresji i stopień (ratio), mamy możliwość kompensowania głośności po kompresji (w tym funkcję automatycznej kompensacji) i na koniec wspomnianą sekcję limitera, ubogą wprawdzie, ale w miarę skuteczną.

Ze "smaczków" pozostaje możliwość stosowania przetwarzania side-chain (z funkcją filtrowania górnoprzepustowego) oraz kompresji równoległej (zwanej także nowojorską), czyli ustalenie proporcji między sygnałem czystym i skompresowanym.

Efekty

Jak zatem widać, w teorii PSP Flare to nic szczególnego. W praktyce jednak okazuje się, że faktycznie coś jest w tym całym gadaniu o psychoakustyce i "spójności" skompresowanego tą wtyczką sygnału. Przetestowałem ten kompresor na kilku własnych (i nie tylko) nagraniach lektorskich i podcasterskich, i muszę powiedzieć, że faktycznie, kompresji prawie nie słychać, a sygnał zostawał ładnie wyrównany i pozbawiony peaków. Co więcej, nie miałem żadnych problemów z ustawianiem parametrów, wszystko działa jak należy, a dodatkowo cieszy funkcja automatycznej kompensacji głośności.

Widok waveform przed kompresją

Widok waveform po kompresji z automatyczną kompensacją głośności

Co do tej ostatniej funkcjonalności, przeprowadziłem osobne testy, żeby sprawdzić, czy faktycznie po przetworzeniu sygnału przez PSP Flare głośność odczuwalna pozostaje na tym samym poziomie i w przypadku głosu zwykle różnica między głośnością przed i po obróbce wynosiła ok. 0,5dB, co oceniam jako wynik bardzo dobry. Nie wszystkie wtyczki z automatycznym dopasowaniem głośności dają sobie z tym radę tak dobrze, zwłaszcza w przypadku dłuższych nagrań.

Oryginalne nagranie, znormalizowane do -19LUFS (bez limitera, stąd przesterowania w głośnym fragmencie), POBIERZ


Nagranie przetworzone przez PSP Flare, z włączonym kompresorem i limiterem, POBIERZ


Polecam? Nie polecam?

Zasadniczo zatem jestem bardzo z PSP Flare zadowolony i obecnie dla nagrań głosowych to tej wtyczki używam najczęściej. Nie ma jednak róży bez kolców - dla niektórych kolcem będzie konieczność użycia iLok do autoryzacji, dla innych duża powolność wtyczki (przetwarzanie dłuższego fragmentu, a zatem także render z odpalonymi kilkoma instancjami PSP Flare potrafi trwać i trwać). Mnie osobiście irytuja ta druga rzecz - wprawdzie przy renderze w programie Reaper nie jest to aż tak dotkliwe, bo maksymalnie mam dwie instancje (jeśli obrabiam np. rozmowę), ale już przy obróbce pojedynczych plików w Acoustice czy w WaveLabie trochę się trzeba naczekać. Za to na razie wtyczka ma u mnie minus i bardzo liczę, że jakaś najbliższa aktualizacja przyniesie w tym względzie poprawę.

Ostatecznie polecam przetestować samodzielnie miesięczną wersję testową, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest to wtyczka warta grzechu.

Komentarze