Pół roku zaległości

Powoli próbuję ogarnąć "stary komputer", tzn. stacjonarny, który od stycznia stał sobie, nieruszany, w Swarzędzu. Najpilniejsze aktualizacje zostały już wykonane (system, antywirus, DAWy, wtyczki VST), więc od tej strony przynajmniej jest na chwilę spokój. Gorzej ze szczegółami.

Zaczęło się dość niewinnie, bo przesłuchując fragmenty nowej płyty, chciałem poprawić jeden z utworów. Próba wczytania go do DAW skończyła się jednak niepowodzeniem - na starym komputerze mam wprawdzie aktualne wersje wtyczek VST, ale tylko tych, które już tam były wcześniej. Nie mam tam wtyczek, które miałem tylko na laptopie lub instalowałem je dopiero w tym roku.

Wszystko wskazuje zatem na to, że będę musiał po kolei otwierać wszystkie utwory, które tworzyłem na laptopie (np. prawie cała płyta Flashback) i notować, których wtyczek brakuje, po czym pracowicie je doinstalowywać.

Po raz kolejny wychodzi więc na to, że należy być muzykiem (producentem?) non stop, by na bieżąco mieć aktualizowane środowisko pracy. Wolę sobie nawet nie wyobrażać, jaką pracę będę musiał wykonać np. po zakupie nowego komputera za parę lat...

Może po prostu rzucić te wszystkie syntezatory i skupić się na gitarze?

Komentarze