Wrześniowe nowości z branży

Nie tworzyłem chyba nigdy podobnych postów, chyba że o pojedynczych, wyczekiwanych produktach. Dzisiaj uświadomiłem sobie jednak, że w ostatnim tygodniu trafiło do mnie tyle ciekawych informacji na temat nadchodzących (i już byłych) premier, że trzeba to dla pamięci spisać.

RødeCaster Video

Bez wątpienia sprzęt, którego prezentacja zrobiła na mnie największe wrażenie. To nic innego jak (nareszcie) realny konkurent dla skostniałego ATEMa Mini. Røde wzięło przedwzmacniacze Revolution, wrzuciło do skrzynki napakowanej złączami HDMI i USB-C, dodało do tego bardzo obiecująco wyglądające oprogramowanie i... może zgarnąć dużą część rynku średnio zaawansowanych i zaawansowanych jutuberów.

Przede wszystkim bardzo dobrze rozwiązane są kwestie audio i routingu sygnału. Można łączyć wiele źródeł, wprowadzać dwa sygnały mikrofonowe przez XLR i z zasilaniem phantom. Nie ma problemów z tworzeniem scen, z załączaniem grafik, z rozmieszczaniem obrazów z różnych źródeł naraz na ekranie. Sygnał można transmitować bezpośrednio (także przez LAN), ale można też nagrywać na kartę SD czy zewnętrzny dysk, także w rozbiciu na wszystkie skonfigurowane źródła (żeby sobie później pomontować off-line w komputerze).

Źródło: Røde

Wszystko na razie wygląda pięknie - może poza ceną, sięgającą obecnie ponad 5 tysięcy złotych. To jest cena gdzieś pomiędzy ATEM Mini Pro ISO i ATEM Mini Extreme ISO, i faktycznie możliwości są gdzieś pomiędzy tymi modelami.

Tascam FR-AV2

Tascam nareszcie postanowił odpowiedzieć na model F3 od Zooma, czyli przygotował dwukanałowy, w zamierzeniach być może i prosty rejestrator audio.

Ale, jak to Tascam, nie obyło się od miliona dodatkowych funkcji - kolorowy wyświetlacz, generowanie i obsługa timecode'u, monitorowanie audio przez Bluetooth (nareszcie! czyli się jednak da!).

Źródło: Tascam

FR-AV2 jest nafaszerowany ciekawymi rozwiązaniami i przyznaję, że przyszło mi do głowy, że mógłbym go sobie sprawić w nowym roku, ale... Niestety, cena na razie nie zachęca (powyżej dwóch tysięcy złotych), także do kompletu trzeba sobie dokupić nowy adapter Bluetooth, AK-BT2...

Rejestratory od Zooma

Ten news jest "zbiorczy" i dotyczy dwóch urządzeń: H2essential oraz H1 XLR. Pierwszy z nich to ciekawy rejestrator "stołowy" - tak go nazwałem, bo wydaje się być wręcz stworzony z myślą o osobach rejstrujących rozmowy. Ma dwa mikrofony kardioidalne skierowane w przeciwne strony, więc można usiąść przy stole i postawić rejestrator między rozmówcami.

To nie jedyne rozwiązanie, bo prócz tego rejestrator ma dodatkowy mikrofon "boczne" (domyślam się, że to "ósemka"), więc da się też rejestrować sygnał dookólny lub "przestrzenny". Nie powiem, ciekawie to wygląda, a cena - na razie szacunkowa - to ok. 850zł.

Źródło: Zoom

H1 XLR to twór bardzo dziwny. Ktoś wpadł na pomysł, że może faktycznie w H1 mikrofony i przedwzmacniacze nie są zbyt dobre, więc może lepiej zamiast nich wrzucić inne przedwzmacniacze i gniazda XLR do podłączenia zewnętrznych mikrofonów. W efekcie dostajemy dziwną hybrydę, która straszy wyglądem (przynajmniej mnie), jest plastikowa i nieporęczna, a jakością sygnału (sądząc po specyfikacji) mocno odstaje od choćby Zooma F3, którego bardzo polecałbym w zamian. Wprawdzie H1 XLR jest tańszy prawie o połowę, ale mając wydać 700zł, chyba wolałbym dozbierać 500zł na produkt o wiele bardziej poręczny, wytrzymały i dający lepszą jakość dźwięku.

Źródło: Zoom

PreSonus Studio One 7

No i ostatnia premiera, tym razem w kategorii oprogramowania. 9 października 2024 ma mieć miejsce debiut siódmej wersji programu DAW PreSonus Studio One. Jeszcze dokładnie nie wiadomo, jakie nowości przyniesie sam program - przecieki mówią o rozbudowanych funkcjach obróbki dźwięku przestrzennego, co - szczerze mówiąc - zaczyna mi się przejadać, a i głosy społeczności są takie, że te funkcje są potrzebne naprawdę jakiejś niewielkiej garstce wybrańców.

Źródło: PreSonus

Zmiany mają się za to zadziać w obszarze licencjonowania, bowiem PreSonus stwierdził, że bliżej mu do modelu subskrypcyjnego niż do tradycyjnych licencji, jednak mając na uwadze nauczki, które społeczność zgotowała np. firmom Waves czy Adobe, PreSonus chciałby mieć ciastko i zjeść ciastko. Można zatem wybrać subskrypcję i płacić 179 dolarów za każdy rok korzystania z chmurowego rozwiązania Studio One Pro+, ale można też kupić normalną "wieczystą" licencję, która daje roczny dostęp do aktualizacji (po czym trzeba kupić nową licencję albo poprzestać na tym, co się ma). Wydaje się to całkiem rozsądnym modelem - osoby intensywnie korzystające i potrzebujące każdej nowości czy możliwości współpracy z innymi twórcami mają swoje rozwiązanie, osoby takie jak ja, czyli korzystające z programu od czasu do czasu, którym wystarcza aktualny zestaw funkcji, kupują wersję i używają jej, jak długo się da.

Jedyny mały zgrzyt przy okazji premiery "siódemki" wynika z faktu, że obecnie będzie dostępna już tylko jedna wersja, tożsama z dotychczasową wersją Professional (nie będzie Prime, nie będzie Artist). I z tym nikt nie ma raczej problemu, za to dotychczasowi użytkownicy wersji Professional krzywią się, że oni za aktualizację do wersji 7 zapłacą dokładnie tyle samo, co użytkownicy wersji Artist, tzn. 149 dolarów. To sporo, zważywszy że cena pełnej wersji 7, czyli nie aktualizacji, to 199 dolarów.

No cóż, zobaczymy w październiku, jakie nowe funkcje przybędą w "siódemce", jednak tradycyjnie nie zamierzam kupować aktualizacji od razu - poczekam i na wersję poprawioną, i na lekko obniżoną cenę.

Komentarze