Adobe ma swoje standardy

Dzisiaj będzie trochę kręcenia głową z niedowierzaniem nad tym, co proponuje firma Adobe w kwestii oprogramowania dla muzyków. Większość ludzi Adobe kojarzy z jej sztandarowego produktu, czyli Photoshopa, filmowcy znają Premiere, fotografowie - Lightrooma, zaś twórcy publikacji - Illustratora. Jest też coś dla muzyków i dźwiękowców: Adobe Audition. Czyli Cool Edit Pro.

Od Cool Edita do Audition

Cool Edit Pro był ongiś bardzo znany i bardzo dobry, choć w Polsce mało kto miał na niego oryginalną licencję. Nic dziwnego, że Adobe wyłożyła worek pieniędzy (ponad 16 milionów dolarów!) i wykupiła go w 2003 roku od firmy Syntrillium Software, zmieniając nazwę właśnie na Adobe Audition. Sama licencja dla pojedynczego użytkownika kosztowała w granicach $200, przynajmniej do czasu nadejścia szczęśliwej (na pewno dla Adobe) ery Creative Cloud - wprowadzenia abonamentu. Teraz przyjemność korzystania z Audition to ok. 25 euro miesięcznie (jeśli podpiszemy cyrograf na rok) lub 36 euro miesięcznie, jeśli nie chcemy być skrępowani umową. Czyli trzeba liczyć przynajmniej 300 dolarów - za rok. Potem zostajemy z niczym, chyba że płacimy dalej.

Za darmo?

Nic więc dziwnego, że jako były użytkownik Cool Edit Pro, przez moment patrzyłem z radosnym niedowierzaniem na pierwszy wynik wyszukiwania frazy "adobe audition": Free Audition | Download Adobe Audition full version - a wynik pochodził z firmowej strony Adobe! Ale złudzenie trwało tylko - jak rzekłem - moment, bo link widniejący pod tym krzyczącym tytułem zawiera już frazę "free-trial-download", czyli chodzi o wersję próbną. Niemniej postanowiłem kliknąć przeczuwając, że Adobe nie zawiedzie i po takim tytule może być już tylko ciekawiej.

Już sama długość okresu próbnego robi kolosalne wrażenie: jest to całych siedem dni! No, no. Co ciekawe, ten czas biegnie nie od momentu, kiedy pobierzemy program, zainstalujemy go w swoim komputerze i pierwszy raz uruchomimy. Czas biegnie od momentu opuszczenia wirtualnej kasy w sklepie Adobe.

Czytajcie umowę!

Zwykle (a instalowałem naprawdę wiele wersji próbnych, wierzcie mi!) wygląda to tak, że wersja próbna ma nam zademonstrować możliwości programu na tyle skutecznie, by klient wysupłał odpowiednią liczbę banknotów na zakup. Okres próbny trwa zazwyczaj od dwóch tygodni do (najczęściej) miesiąca, a czasem jest powiązany z jakimiś drobnymi ograniczeniami (np. brak możliwości zapisu). Po zakończonej próbie program przestaje działać lub tylko wyświetla jakąś informację, że tu czy tam można kupić pełną wersję. Czyli - sprawdziliśmy i albo kupujemy, albo odinstalowujemy, i już.

Adobe wymyśliło inaczej. Ot, zamawiasz próbną wersję, zegar zaczyna tykać i po siedmiu dniach - UWAGA! - jeśli jawnie nie wypowiesz umowy, zostajesz wciągnięty do projektu Creative Cloud i musisz płacić za licencję do już pełnego, a nie próbnego Audition. I nie ma znaczenia, czy w ogóle pobrałeś program ani czy go zainstalowałeś (czy w ogóle - uruchomiłeś i przetestowałeś). Aż zacytuję odpowiedni zapis ze strony Adobe:

Bezpłatny okres próbny rozpoczyna się w momencie opuszczenia kasy i trwa siedem dni. Jeśli nie anulujesz wersji próbnej, po zakończeniu okresu bezpłatnego nastąpi automatyczna konwersja na płatne członkostwo Creative Cloud.

Tak się robi biznes!

Ja wiem, że trzeba czytać umowy i wiedzieć, na co się zgadzamy. I że Adobe o wszystkim de facto informuje i ma formalnie czyste ręce. ALE - i to jest moje zdanie - wszystko to tak naprawdę jest obliczone na to, by złapać jak najwięcej tych najbardziej nieświadomych klientów. Krzyczący nagłówek "Free Audition!", siedem dni liczone nie od pierwszego uruchomienia wersji próbnej, tylko od momentu wizyty w sklepie i finansowe konsekwencje, jeśli się nie anuluje subskrypcji - czy to nie jest podobne do zakazanych już praktyk operatorów komórkowych, którzy przemycali w umowach różne dodatkowe opłaty i koszty, a czego w końcu zabronił im UOKiK?

Oczywiście argument, że praktycznie cała konkurencja postępuje inaczej z wersjami próbnymi, nie jest żadnym argumentem - tutaj pełna zgoda. Adobe może sobie ustalać warunki, jakie tylko chce. I nie twierdzę, że Audition jest złym programem - jest naprawdę świetny. Ja wiem tylko tyle, że jeśli nie zmieni się polityka tej firmy, nigdy więcej nie będę już jej klientem. Czego notabene Adobe nawet nie odczuje...

Komentarze