[K] Goodhertz WOW Control

Ostatnimi czasy (no dobrze, trend trwa już ładnych parę lat) muzyczny świat oszalał na punkcie "analogowości", czyli udawaniu, by krystalicznie czyste i precyzyjne cyfrowe dźwięki przypominały te, uzyskiwane na "kultowych" urządzeniach z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Ma to dodać nowej muzyce jakiejś szlachetności - przynajmniej tak to odbieram, bo zupełnie tego trendu nie rozumiem.

Tak czy owak, sklepy z pluginami VST aż puchną od wszelkiego rodzaju "taśmowych saturatorów", "lampowych emulacji wzmacniaczy" czy innych wynalazków. Mnie zaciekawił Goodhertz WOW Control i napiszę o nim kilka słów.

Co potrafi?

Najprościej można opisać działanie WOW Control jako wirtualnego magnetofonu, przez który przepuszczamy naszą muzykę. A magnetofon - wiadomo - nasyci brzmienie harmonicznymi, trochę osłabi wysokie tony albo doda szumu. Ale to nie wszystko - ten konkretny "magnetofon" potrafi symulować rozstrojenie oraz błędy przesuwu taśmy, co spowoduje powstanie zabawnych (lub nie) zniekształceń, zafałszowań i tym podobnych brudów.

Trzeba uczciwie przyznać, że możliwości w zakresie psucia brzmienia (albo uszlachetniania, zależy od której strony na tę operację spojrzeć) jest tu wcale sporo. Istnieje nawet tryb losowy, który powoduje, że całość brzmi nad wyraz realistycznie, bo nie jest z niczym zsynchronizowana. Złudzenie odsłuchiwania na starym sprzęcie jest bardzo mocne.

Tyle tylko, że...

Jeśli ktoś potrzebuje akurat takiego zabiegu, to rzeczywiście WOW Control jest najlepiej brzmiącym efektem, z jakim miałem do czynienia, zwłaszcza jeśli chodzi o "uszkodzenie" głowicy czy przesuwu taśmy. Brzmi to rewelacyjnie i realistycznie, ale... Na pewno nie jest to efekt dla mnie - głównie przez zaporową cenę prawie 130 dolarów. Poza tym nadal mam uraz z młodości, kiedy za wszelką cenę pragnąłem UCIEC przed podobnymi zakłóceniami, jakie WOW Control wywołuje. Chciałem za wszelką cenę zamienić magnetofon na odtwarzacz CD, między innymi właśnie po to, by taśma mi się nie wkręcała, by nie trzeba było ciągle czyścić głowicy, by nie martwić się buczeniem czy szumami. I do teraz alergicznie wręcz reaguję na wszelkie przycięcia i zakłócenia.

Niemniej dla wielbicieli audiobrudu jest to plugin bardzo wartościowy i jeśli budżet pozwala, a pomysły wykorzystania wypełniają głowę, na pewno warto zainwestować.

Komentarze