DAWy raz jeszcze - subiektywne porównanie
Wybór aplikacji DAW (digital audio workstation) jest dosyć istotny choćby z tego względu, że formaty tworzonych plików są w zasadzie między programami niewymienialne. Skoro więc zdecydujemy się na pracę w aplikacji X, to po trzech latach nie przeniesiemy zgromadzonych projektów do aplikacji Y. Przynajmniej nie w prosty sposób.
Ktoś może powiedzieć, że można się też kierować dostępnymi możliwościami - to prawda, chociaż większość DAW w zasadzie potrafi to samo, czasem tylko różni się sposób osiągnięcia końcowego wyniku. Z dużym prawdopodobieństwem można napisać, że dowolny z "dużych" DAWów posiada nawet te bardziej zaawansowane funkcje, których moglibyśmy (jako muzycy i producenci) potrzebować.
Chciałbym poniżej opisać moje "boje" związane z wyborem programu DAW, bo zaprawdę powiadam Wam, sporo rzeczy wypróbowałem.
Cubase
Ten program znam zdecydowanie najdłużej, bo zaczynałem od wersji 3.01 na ATARI ST. Potem przeszedłem na wersję 3SL, później jeszcze były różne wersje LE i AI, dodawane do kupowanego sprzętu muzycznego, a obecnie posiadam 9.5 Artist, z pomocą której nagrałem w zasadzie cały album Flashback.
Co się podoba w Cubase?
- możliwość importu starych projektów (chociaż prace nad Flashbackiem pokazały, że czasem jest to zaleta dość iluzoryczna)
- "wyposażenie" w syntezatory i efekty (świetny Retrologue, bardzo dobry maximizer)
- dużo opcji przetwarzania komunikatów MIDI
- stosunkowo prosta obsługa (dużo "podręcznych" wyszukiwarek, czytelny mikser z sekcjami efektów)
- Media Bay
- ścieżki akordów
- możliwość wydruku nutowego (czasem bardzo przydatne)
- jest nagrywanie retrospekcyjne!
Co się nie podoba w Cubase?
- paradoksalnie to, co wymieniłem jako zaletę, czyli obsługa - chodzi o podział na sekcje, mnóstwo ramek, beznadziejne drag'n'drop w piano-roll...
- okno eksportu plików
- awaryjność - wiele (naprawdę wiele!) razy zdarzało mi się, że program po prostu się wyłączał (i nie jest to kwestia tylko tej wersji i tej instalacji)
- drastyczne odcięcie wtyczek 32-bitowych w wersji 9 Cubase, bez możliwości ich uruchomienia czy choćby sprawdzenia nazw ustawionych presetów, przez co dwa utwory z płyty "Via" są obecnie bezużyteczne, bo wykorzystałem w nich właśnie takie instrumenty
- duże wykorzystanie mocy procesora
FL Studio 12
FL Studio pojawiło się w moim życiu dość nagle dwa lata temu. Po pierwszym, dość trudnym okresie poświęconym na zrozumienie filozofii pracy, porzuciłem Cubase właśnie na rzecz programu od Image-Line i to na nim głównie nagrałem płytę "Via".
Co się podoba w FL Studio?
- wygląd - rewelacyjne GUI wektorowe, czytelne i skalowalne
- dużo zawartości dodanej (w wersji Signature) - sample, instrumenty, efekty
- szybkie budowanie utworu (patterny)
- wydajność (przynajmniej początkowo tak uważałem)
- można przygotować wydruk nutowy (choć nie wygląda tak dobrze, jak w Cubase)
- jest nagrywanie retrospekcyjne!
- darmowe aktualizacje
Co się nie podoba w FL Studio?
- awaryjność - w odróżnieniu od Cubase, FL lubi się po prostu zawiesić
- kłopoty z wtyczką perkusyjną Big Bang, którą trzeba było specjalnie obsługiwać, żeby w ogóle wydawała z siebie dźwięki
- słaba wydajność przy wykorzystaniu wtyczek VST (z wbudowanymi nie ma takich problemów)
- kiepsko rozwiązane nagrywanie dźwięku z mikrofonu
- rozbicie flow na patterny, ścieżki i kanały w mikserze - trudno to wszystko opanować (ponazywać, pokolorować itd.)
- beznadziejne zarządzanie wtyczkami i efektami
Bitwig Studio 2
Bitwig miał być połączeniem zalet Cubase'a i FL Studio. Czytelny, wygodny interfejs użytkownika, ale w klasycznym ujęciu tzw. linii czasu. Łatwe wyszukiwanie instrumentów i duża niezawodność. I... zasadzie tak jest. Dlaczego go nie używam? Nie wiem - może ciężko się go obsługuje na małym laptopowym ekranie?
Co się podoba w Bitwigu?
- jest bardzo, bardzo ładny, czytelny i dopracowany wizualnie
- świetna stabilność, w razie kłopotów potrafi po prostu zamknąć sprawiającą problemy wtyczkę i pracować dalej
- dobra wyszukiwarka instrumentów, brzmień i pętli
- ciekawe instrumenty i efekty "pokładowe", chociaż głowy nie urywają
- bardzo przyjemny edytor piano roll
- dobra współpraca z wieloma monitorami
Co się nie podoba w Bitwigu?
- nieczytelność na małym ekranie laptopa (mimo teoretycznie dużej konfigurowalności)
- kłopoty z zewnętrznymi kontrolerami MIDI (u mnie miał problemy z CME X-Key oraz Alesisem V25) - nie można zdefiniować i wykorzystać wszystkich przycisków i gałek
- brak nagrywania retrospekcyjnego
Reaper
To bardzo niedoceniany program - i co śmieszne, również ja go nie doceniam. Nabyłem go lata temu po okazyjnej cenie (mimo że normalnie też jest niedrogi, 60$ to za DAW tyle, co nic) głównie z myślą o robieniu w nim masteringu. I rzeczywiście, w tej roli sprawdził mi się bardzo dobrze - szybko się uruchamia, łatwo zarządzać projektem, da się ładnie opisać wszystko markerami i wyeksportować gotowe "pocięte" ścieżki. Jednocześnie jest to chyba najbrzydszy z opisywanych tu programów, co teoretycznie nie powinno przeszkadzać w pracy, a jednak przeszkadza troszkę.
Co się podoba w Reaperze?
- wydajność
- niezawodność
- niska cena
Co się nie podoba w Reaperze?
- brzydota
- przeładowane menu i okienka, sprawiające trochę amatorskie wrażenie
Studio One
Wypróbowane niegdyś i porzucone uwagi na brak obsługi VST. Obecnie odkrywam je na nowo w wersji Professional i wszystko wskazuje na to, że chyba znalazłem swój DAW.
Co się podoba w Studio One?
- wygląd - teoretycznie bardzo zbliżony do Cubase'a, ale zdecydowanie lepiej wykonany!
- stabilność - póki co nie zdarzyła się jeszcze żadna awaria (choć może jeszcze za krótko pracuję)
- detekcja akordów i ścieżka akordów
- aranżer i markery
- patterny!
- rewelacyjna wyszukiwarka instrumentów, efektów, pętli, próbek itp.
- świetny mikser
- doskonałe instrumenty i bogata biblioteka próbek oraz pętli
- możliwość importu i eksportu także innych formatów (np. z ProTools)
- integracja z Melodyne
- dobra współpraca z wieloma monitorami
- duża wydajność (obciąża komputer dużo mniej niż Cubase i FL Studio)
Co się nie podoba w Studio One?
- brak nagrywania retrospekcyjnego
- słaby support producenta (długo czeka się na odpowiedź, a zdarzyło mi się też trafić na niekompetentnego pracownika)
Ableton Live!
Abletona nie będę szczegółowo opisywał, bo bardzo mało w nim pracowałem - nie przemawia do mnie jego sposób obsługi, GUI i zastosowane ograniczenia wersji, które posiadam. Niemniej jest to bardzo porządny DAW, zwłaszcza wersja 10 wprowadziła mnóstwo większych i mniejszych zmian, które ludzie sobie chwalą.
I to tyle
Jak widać, w zestawieniu brakuje dwójki "wielkich": Logica oraz ProTools. Ten pierwszy działa tylko na komputerach od Apple'a, drugi zaś jest ciut za drogi i ciut zbyt wymagający dla mojego komputera. Poza tym testowałem też pobieżnie kilka DAWów darmowych (Tracktion, LMMS czy Ardour), jednak żaden z nich nie przypadł mi do gustu.
Przyznam bez bicia, że jestem już zmęczony roszadami w tej dziedzinie i bardzo życzyłbym sobie, żeby Studio One okazał się tym najlepszym programem i pozwolił skupić się na muzyce zamiast testach aplikacji. Na pewno brakuje mi w nim nagrywania retrospekcyjnego, ale możliwe, że jakaś bliska aktualizacja doda tę funkcjonalność. Wkrótce wracam też do komputera stacjonarnego w dwoma monitorami, więc teoretycznie pod uwagę mogę znów wziąć Bitwiga - tyle, że on retrospekcyjnego nagrywania również nie posiada.
Mam nadzieję, że to jeden z ostatnich wpisów, poświęconych DAW - ileż można? Następnym razem "zaatakuję" jakimś nowym nagraniem.
i jak Studio One ?
OdpowiedzUsuńStudio One to aktualnie mój "numer jeden". Używam równolegle z Cubase 10.5 Pro - Cubase do projektów z wokalem (VariAudio!), Studio One do pozostałych rzeczy (wprawdzie jest tu niby Melodyne, ale jakoś nie mogę się do niego przekonać). SO4.5 zdecydowanie w moich oczach wygrywa z FL Studio, Abletona nie używam w ogóle, zaś Reaper nadal jest głównym wyborem przy prostych i szybkich pracach "na pięć minut" :D Dobrze, że nie mam Maka, bo miałbym jeszcze przeprawę z Logikiem ;)
Usuń