[G] Gades - Flashback

Angielskim słowem flashback określa się często w filmach czy serialach krótkie, szybkie migawki z przeszłości. Takie właśnie znaczenie bardzo pasuje do materiału z najnowszego albumu, stąd tytuł płyty. O samym procesie powstawania nieco już pisałem, tutaj chciałbym tylko krótko opisać każdy z utworów.

Ex Oriente Lux, 1994

Album jest tak stary, że praktycznie nie mam z niego żadnych zachowanych plików, bo i tak większość materiału było nagrywana z pomocą Yamahy PSS-780 i jej skromnego sekwencera, a kiedy nie starczało "śladów", grana na żywo podczas rejestracji, stąd "oryginały" wprost jeżą się od błędów wykonawczych. Ale... właśnie wówczas kupiłem Yamahę MU-50 i byłem zachwycony jej brzmieniem, więc utwory "sypały się jak z rękawa".

Jako że nie dysponuję innymi zapisami niż audio, na te utwory przeznaczyłem najwięcej czasu (i dlatego jest ich tak mało) - po prostu musiałem je najpierw "zgrać ze słuchu", potem zaaranżować i zmiksować... uf...

Carpe Diem

Krótki utwór, mający wnieść nastrój beztroskiego życia wśród natury. Jak się można domyślić, napisany w szkole średniej na fali zachwytu nad poezją wszelaką, szczególnie renesansową. Prosty pomysł i proste wykonanie.

Optima Fide

To szczególny utwór, poświęcony mojej zmarłej koleżance, Magdzie Michnowskiej. Nie mogło go tu zabraknąć i tyle.

Schody do nieba, 1995

Rok 1995, z ogłoszenia w Estradzie i Studio zakupiłem właśnie Atari 1040STFM z monitorem i "magiczną" dyskietką. Dyskietka była magiczna, bo zawierała program Cubase 3.01 i umożliwiła mi rejestrowanie muzyki prawie z prawdziwego zdarzenia. W porównaniu do "sekwencera" Yamahy PSS-780 była to prawdziwa rewolucja - wreszcie można było wszystko nagrać, poprawić, wyrównać, dopieścić (co nie znaczy, że to akurat robiłem - ale mogłem, ha, ha!). Oprócz muzyki ciekawa jest historia okładki - przygotowałem makietę z wydrukowanych na czarno-białej laserówce tekstów i kolorowych kolaży, wycinanych z jakichś folderów reklamowych. Całość została zawieziona specjalnie do Poznania, bo tam było... kolorowe ksero. Jedna strona kosztowała wówczas 5 złotych, co było (dla mnie) sporym wydatkiem, bo musiałem zrobić kilka kopii (dwie wersje kolorystyczne) i do tego kupić kilka drogich kaset chromowych...

Droga do raju

Ten utwór miał już osobny wpis, bo wiąże się z nim cała historia, więc tutaj wspomnę tylko, że z niewiadomych przyczyn przez długi czas uważałem go za swoje największe osiągnięcie.

Schody do nieba

Tytuł mało oryginalny i nie mający nic wspólnego z innymi, bardzo znanymi "Schodami" (nagrywając go, nie wiedziałem nawet o przeboju Led Zeppelin - to znaczy, znałem go, ale nie znałem tytułu ani angielskiego). Co nieco już o nim wspomniałem we wcześniejszym wpisie.

Wygraj

Taki żart muzyczny - drobiazg zrobiony tylko po to, żeby sprawdzić, czy potrafię nagrać taki niepoważny i króciutki utwór, stylizowany na wykonany na fizycznych instrumentach. W wersji flashbackowej starałem się o to jeszcze bardziej.

In the second Room, 1996-1997

Album nagrany krótko po "Schodach...", ale zupełnie inny. Poznałem już na tyle MU-50, by modyfikować (czasem mocno) firmowe brzmienia, zwłaszcza perkusyjne, w wyniku czego utwory brzmią dzisiaj mało przyjemnie, bardzo metalicznie i sztucznie. Zacząłem też na dużą skalę wykorzystywać arpeggia, bo po prostu na tyle poznałem Cubase'a, by sprawnie edytować i kopiować dane MIDI. Okładka do kasety znów robiona ręcznie i kserowana w kolorze na poznańskiej Kaponierze.

In the second Room

Tytułowy utwór wymagał sporych zmian, ponieważ w wersji oryginalnej był tak "naćkany" dźwiękami, że trudno było cokolwiek usłyszeć w tej kakofonii. Nowa wersja stawia zatem na umiar, ale przyznam, że była chyba najtrudniejsza do zmiksowania ze wszystkich obecnych na "Flashbacku" utworów.

Climax

Z tego utworu byłem kiedyś strasznie zadowolony po nagraniu - wyjątkowo fajnie wyszły mi w nim brzmienia (w tym perkusyjne), chociaż jest coś niedobrego w rytmie, pulsie, coś, co uwiera do tej pory. Nie wiem, czy to brak czegoś, czy nadmiar, czy dysonans między perkusją, a basem? W nowej wersji nie gryzie to już tak bardzo, ale wciąż jest wyczuwalne.

Alone's Theme

Takie proste, typowe dla mnie plumkanie na fortepianie, z elementami innych brzmień. Dziwny utwór, ale że zadedykowany jest mnie samemu, to nie mogłem go opuścić. Wersja współczesna jest nieco mniej dziwna, przez co nie irytuje tak bardzo.

Nowe pokolenie, 2000

Naczekałem się na tę płytę, a wszystko przez to, że poszedłem na studia i nie miałem kiedy pisać muzyki. Na stancji nie miałem komputera (ba, nie miałem też telewizora). Dopiero gdy Basia dostała za świadectwo z paskiem PeCeta, postanowiłem zadziałać. Zakupiłem wysyłkowo świetną (według testów) kartę Guillemot HomeStudio 2 Pro z dodatkową pamięcią i zamierzałem poświęcić wakacje na upojną działalność twórczą. Niestety, karta okazała się uszkodzona, więc półtora miesiąca straciłem na reklamacje, a i potem sterowniki potrafiły rozłożyć Cubase'a na łopatki (to, że był on piracki, wcale nie pomagało)... W efekcie, choć płyta powstała, to kończyłem ją ekstremalnie poirytowany i w wielkich bólach - a kiedy znów wróciłem na uczelnię, porzuciłem muzykę na wiele lat.

Ciekawostką jest okładka, na której wykorzystałem (za przyzwoleniem oczywiście) zdjęcie ówczesnej dziewczyny Krzyśka, Ani (która obecnie jest jego żoną). Jako że zdjęcie na okładce było i tak czarno-białe, nie musiałem tym razem robić kolorowego ksero.

Helisaeum - Air

To jeden z utworów, które zremiksowałem jeszcze w ubiegłym roku i nawet opublikowałem pod tytułem "Air". Pierwotnie nosił tytuł "Helisaeum", który oczywiście został wymyślony i nic nie znaczy - krótko już zresztą o tym wspominałem.

Nowe pokolenie

To prawdziwe dziwadło - dziwne brzmienia, dziwne solo... Kolejny utwór na tej płycie, który zawiera "wstawki audio" - przy okazji dziękuję Agnieszce za nagranie tytułowego "New generation". Ciągle zastanawiałem się, czy umieszczać to nagranie na "Flashbacku" - ostatecznie jednak wskoczyło i straszy.

Szepty

Przyznam, że uśmiecham się przy słuchaniu "ach, ach" i "chodź do mnie", które pojawiają się w "Szeptach". Wówczas jednak byłem strasznie przejęty po pierwsze tym, że udało mi się to nagrać i wrzucić do utworu, a poza tym dodać - uwaga - pogłos! Była to dla mnie duża nowość i czułem ogromną radość, mogąc w łatwy sposób dodać efekty do ścieżek wokalnych. Nieco więcej można poczytać tutaj.

Dwa źródła

Kolejne fortepianowe plumkanie, tylko tym razem bez żadnych towarzyszących instrumentów, zaś fortepian zmieniłem na zabrudzone syntetyczne brzmienie. Ten utwór był w swoim czasie "krzykiem rozpaczy", kiedy piracka wersja Cubase'a ciągle się wyłączała czy powodowała problemy z synchronizacją, a do tego swoje trzy grosze dokładała karta "HomeStudio". Po prostu nagrałem dwie ścieżki i już - po tym utworze porzuciłem prace nad "Nowym pokoleniem" i zostawiłem je w takim stanie, w jakim akurat było.

Echonoica, 2004 (niewydana)

Po zakończeniu studiów i wyprowadzeniu się do Swarzędza osiągnąłem pewną samodzielność, dzięki czemu podjąłem decyzję o zakupie Korga Trinity 76LE, który miał znów rozpalić moją muzyczną wyobraźnię. Do tego wreszcie w pełni legalna wersja Cubase'a 3 SL i... kłopoty. Wszystko było fajnie, dopóki stosowałem gotowe brzmienia - jednak próba edycji i przesłania ich do Cubase'a za pomocą komunikatów SysEx (co uskuteczniałem z Yamahą MU-50) spełzła na niczym. Nagrałem w sumie 5 pełnych utworów, a do tego garść pomysłów - za mało na album. 76LE trafił do szafy, a później do Rodziców, gdzie leży do tej pory, ja zaś znów porzuciłem muzykę na tym razem prawie 10 lat.

Marie

Fortepianowe plumkania - ciąg dalszy. Wykorzystałem to, że w Korgu brzmienia fortepianu są o wiele lepsze, niż w MU-50, no i duża klawiatura zachęcała do gry. Obecna wersja "Marie" jest dość mocno zmieniona, głównie wyeliminowałem męczącą powtarzalność.

Princess

Plumkanie, ale brzmieniem pseudo-gitarowym. Żadna rewelacja, ale lubię wracać do tego utworu, więc dlaczego by go tutaj nie wrzucić? Aranżacja nieco wzbogacona, poprawione błędy techniczne - tyle nowego.

I to by było na tyle

Koniec końców, jakoś się to wszystko udało spiąć i nagrać. Wprawdzie korciło mnie, by "szarpnąć się" i np. "Nowe pokolenie" całe nagrać od nowa - w końcu brakuje mi tylko kilku utworów. Może jeszcze się skuszę? Ale z drugiej strony nie ma co żyć przeszłością - nowy album sam się nie nagra!

Komentarze